sobota, 8 lutego 2014

Epilog

♫♪

,,We sat and made a list
Of all the things that we had
Down the backs of table tops
Ticket stubs and your diaries
I read them all one day
When loneliness came and you were away
Oh, they told me nothing new
But I love to read the words you use ~ Bastille-Things we lost in the fire '' 
  Mężczyzna właśnie wchodził przez mosiężną bramę swojego ,,starego'' domu w Londynie ,który kupił już dawno temu ,ale mieszkał w nim dopiero w pamiętnym 2014.
Dlaczego pamiętnym ? Z wielu względów . Hiszpanie wygrali Mistrzostwa , Real Madryt Ligę Mistrzów , Mistrzostwo Hiszpanii i Copa del Rey .
I oczywiście poznał ją .
  Dzisiaj wraca tu tylko po to ,żeby zabrać rzeczy ,które tu zostawił przed trzema laty ,po wyprowadzce do Manchesteru .
Postanowił sprzedać ten dom , nie przyda mu się on zbytnio .
Wraca do Hiszpanii .
  Otworzył drzwi i od razu uderzył go charakterystyczny zapach ,który czuł tu codziennie . Wszedł do kuchni , która mieściła się po lewej stronie od korytarza i była połączona z salonem . Przejechał ręką po blacie i przed oczami ujrzał Maję ,która stała w tym miejscu przed wyjazdem do szpitala . Uśmiechnął się na samą myśl o kobiecie .
- Witaj z powrotem - szepnął sam do siebie .
  Przeszedł do salonu , na którego środku stała kanapa ,a przed nią 42 calowy telewizor . Przejechał ręką po skórze kanapy . W tym momencie widział Maję. Siedziała wtulona w niego i razem oglądali ,,Dr.House'a'' , za którym obydwoje szaleli . Pamiętał wszystko . Mimo ,że to było tylko marne kilka tygodni . Pamiętał każdy moment , najmniejszą sekundę . Pamiętał jak krzyczał na nią w sypialni , jak siedzieli tu podczas świąt z rodzicami . Pamiętał jak robił jej kanapki przed wyjechaniem do szpitala , jak wrócił tu i miał ochotę rozbić wszystko co się tu znajdowało .
  Wbiegł po schodach do sypialni . Musiał wszystko co jego , wsadzić do kartonowych pudeł i wywieźć do Madrytu .
Usiadł na łóżku i otworzył jedną z dwóch szafek . Znalazł tu zdjęcia . Część jego z Majką ,cześć z dzieciństwa .
Na każdym zdjęciu była uśmiechnięta , nigdy nie narzekała .
On by tak nie potrafił .
Zawsze , kiedy udawała obrażoną - nigdy jej to nie wychodziło . I tak prędzej czy później na jej twarzy gościł ciepły i piękny uśmiech ,który niejednego potrafił pocieszyć . Pamiętał każdy moment , każdy jej uśmiech . To na zawsze pozostanie w jego pamięci .
Tego nie da się zapomnieć .
   Po chwili oglądania zdjęć , wrzucił je do pudła i przeszedł na drugą stronę łóżka , do drugiej szafki . Otworzył ją i jedyne co tam zastał  ,to biała koperta . Wyjął ją i odwrócił .
Jedyne co zobaczył ,to napis ,,Alvaro''
Przejechał palcami po wierzchołkach koperty , po czym powoli ją otworzył . Wyjął z niej białą kartkę ,na której zapewne znajdował się list ,o którym on nie miał pojęcia .
,,Drogi Alvaro
Jeżeli czytasz ten list , na sto procent mnie już nie ma . Sprzedajesz dom ?
Jak na początek to bardzo głupie pytanie . Chociaż wolałabym nie pisać tego listu . Piszę go ,gdy załatwiasz coś na mieście . Piszę to dzień ,przed wyjazdem do szpitala .
Na samym początku , chcę żebyś wszystkich ode mnie pozdrowił ! Pozdrów Ramosa , Torresa , moich rodziców i siostrę . Pozdrów całą reprezentację . Powiedz Moracie ,że mam nadzieję iż podobało mu się w Rio ! Szczególnie też pozdrów Lucasa . I przeproś go . Za wszystko . Za każdą krzywdę,jaką przeżywał z mojej winy . Przeproś go za te kilka lat , podczas których nie dawałam znaku życia .
Teraz patrzę . Na Was wszystkich . Z góry .
Wiem ,że możesz nigdy nie znaleźć tego listu . W końcu nic ci nie powiedziałam ,nie dałam żadnej wskazówki .Jakoś nie miałam do tego głowy ,a sama miałabym nadzieję , że nie będziesz czytał tych moich wypocin .
Alvaro , ta część jest przeznaczona szczególnie dla Ciebie . Tak samo jak moje serce ,które podczas swoich ostatnich bić - było całe Twoje . Biło tylko i wyłącznie dla Ciebie .
Przepraszam Cię . Za wszystko . Dosłownie . Za to ,że mnie poznałeś . Mimo ,że mogłeś mnie zostawić już po pierwszej wizycie u mnie w szpitalu ,nie zrobiłeś tego . To naprawdę mi zaimponowało ! Byłam pewna ,że zwiejesz jak pierwszy lepszy tchórz . Ale nie . Ty byłeś ze mną do końca i dodałeś barw mojemu szaremu życiu .
Jakoś strasznie słodzę ten list , wiem . Ale to sama prawda .
Przepraszam ,za każdy moment w szpitalu . Za moje napady płaczu ,których nie było mało . Za wszystkie problemy jakie Ci sprawiłam . Za te dni ,kiedy zapewne miałeś mnie dość . Ale wiedz ,że kochałam Cię . Kochałam ,kocham i zawsze będę kochać . Ale pamiętaj też ,że życie nie kończy się na mnie . Absolutnie !
Mniej dwójkę dzieci . Chłopczyka i Dziewczynkę. Marc i Julia . Pamiętasz ? Zawsze tak chciałeś nazwać swoje dzieci ,których zapewne ja nigdy nie byłabym w stanie Ci dać .
Kocham Cię . Mam nadzieję ,że nie robiłeś wszystkiego ,bo było Ci mnie szkoda . Mam nadzieję ,że te uczucie było prawdziwe . Pamiętaj .
Na zawsze jestem tylko Twoja .
Jeśli kiedyś , na niebie ujrzysz migającą gwiazdę , pomyśl ,że to ja .
Maja''
 W jego oczach zalśniły łzy .
Uśmiechnął się mimowolnie . Czy ona naprawdę myślała ? Jemu wcale nie było jej szkoda , pałał do niej najczystszym uczuciem jakie można sobie tylko wyobrazić .
Była całym jego życiem .
   Po około dwóch godzinach dokładnego sprawdzania domu , zamknął drzwi zostawiając za sobą ostatnie lata. List schował do pudła . Miał nadzieję ,że nigdy go nie zgubi .
Na dworze było już ciemno . Na niebie widniały miliony gwiazd.
Podbiegł do sąsiada i zostawił mu klucze dla nowego mieszkańca ,który miał pojawić się już za dwa dni .
  Wpakował kartony do samochodu , zamknął bagażnik i spojrzał w niebo .
Jedna gwiazda mignęła ,dokładnie tak jak mówiła Maja . Wyobraził sobie ,że to ona . Daje mu znak ,że jest szczęśliwa .
Wsiadł do samochodu i odjechał . Jaki był jego kierunek ? Hiszpania . Teoretycznie .
Jechał , by zacząć życie od nowa ,ale jednocześnie po staremu . Jedno sobie obiecał .
Nigdy , ale to przenigdy - nie zapomni o Mai . 

____
Smutno mi , ej ! :(
Może tego nikt nie czytał <z wyjątkiem trzech osób , którym dziękuję ! Wymieniłabym je ,ale niestety mam tylko dostęp do dodania rozdziału :< > ale mi jest smutno , wiadomo dlaczego . To opowiadanie jest taaaaaaaaaaaaaaaaakie dla mnie ważne , bardzo bardzo !
A tu macie ode mnie Majkę ! :D

wtorek, 28 stycznia 2014

8.To jedno wiem, że jesteś tu na zawsze


-Jak to dwa tygodnie ? – powiedziałem łamiącym głosem a z moich oczu zaczęły wydobywać się łzy .
-Dwa , może dwa i pół. Równie dobrze półtora . To krwawienie , które pojawiło się u Majki , jest jednym z wielu objawów tego , że zbliża się .. koniec .
*Majka – dwie godziny później*
Lekarz wszystko mi powiedział . Wszystko . Każdą informacje . Ja tylko siedziałam i patrzyłam to w sufit , to na zapłakanego Alvaro i Ramosa , który pocieszał go za szybą mojego pomieszczenia . Chwilę potem przyszła do mnie pielęgniarka .
-Jak to wygląda ? – zapytałam się jej z nieobecnym wzrokiem patrzącym gdzieś przed siebie .
-Śmierć ?
-Tak .
-Więc .. – powiedziała zmieniając mi kroplówkę . Wyglądała na bardzo sympatyczną . Miała ciemną karnacje , czarne włosy . Na oko miała 40 lat i duże brązowe oczy .
-To boli ?
-Nie , absolutnie . To nie boli Majko . – uśmiechnęła się do mnie – Na początku .. – usiadła obok mnie i spojrzała w sufit – Na początku jest .. właśnie to krwawienie . To znaczy .. nie musi być na początku , bo jest wiele innych objawów . Może to nastąpić bez krwawienia . Potem masz problemy z jedzeniem i piciem . Może ci ustać w gardle i możesz zacząć się dławić . Potem kompletnie tracisz apetyt . Chodzisz osłabiona , coraz więcej śpisz . Możesz też miewać piękne sny – uśmiechnęła się po raz kolejny i złapała mnie za rękę . – Ale nie martw się, to nie boli . – z jej oczu popłynęły łzy .
-Majka , możemy porozmawiać – do sali wszedł Alvaro . W tym samym momencie pielęgniarka wstała i wyszła zamykając za sobą drzwi – Twoi rodzice chcą przyjechać..Ale nie mają jak . Podobno żadne samoloty nie latają do Londynu , a Twoja siostra już wyleciała . Dzisiaj też cię wypiszą . Dadzą Ci leki na krwawienie , żeby to się nie powtórzyło . –usiadł obok mnie i spojrzał na mnie . Po chwili złapał mnie za rękę i rozpłakał się . Rozpłakał się jak małe dziecko . Przytuliłam go . Odsłoniłam jego twarz , którą przed chwilą ,,chował’’ w mojej ręce i spojrzałam w jego oczy . Przeczesałam dłonią jego włosy i pocałowałam w czoło .
-Wszystko będzie dobrze – szepnęłam i jeszcze mocniej przytuliłam – Wszystko .
-Mam tylko jedną prośbę – powiedział – Obiecaj mi coś
-Wszystko , dla Ciebie wszystko .
-Weźmiesz ze mną ślub ? To jedyne czego chce , Majka…
-Jesteś szalony – zaśmiałam się- Kto da Ci teraz ślub ?
-To się załatwi , nie martw się.
*Kilka dni później – 23 grudnia *
  Moi rodzice są w Londynie , siostra , najbliższa rodzina z Europy oraz piłkarze .
Razem z Olallą i moją siostrą siedziałyśmy w mieszkaniu , a one szykowały mnie na mój ślub. Uczesały moje włosy , od czego specjalistką była oczywiście pani Torres , zrobiły makijaż . Suknię kupiłam wczoraj.
-Alvaro jest romantyczny – uśmiechnęła się do mnie Olalla – Naprawdę , zazdroszczę Ci takiego faceta- przytuliła mnie .
  Kilka godzin później wszyscy byliśmy już w kościele . Mój tata zaprowadził mnie pod ołtarz , gdzie stał Alvaro , Torres i Ramos . Po tej żeńskiej stronie , byłam oczywiście ja , Bella i Olalla . Na ślub przyszedł też Lucas . Był to dosłownie najszczęśliwszy dzień w tym moim cholernie nic nie wartym życiu . 
Wypowiedzieliśmy słowa przysięgi małżeńskiej . Od tej pory nazywałam się Maja Arbeloa . Jak to pięknie brzmi , pięknie .
-Kocham – szepnął Alvaro , gdy znajdowaliśmy się już poza kościołem . Nie miało być żadnej zabawy , ani nic. Po prostu z najbliższymi zebraliśmy się w naszym mieszkaniu . W końcu jutro Wigilia .
  Pochodzę z bardzo , ale to bardzo Chrześcijańskiej rodziny .
 Gdy byliśmy już w domu , usiadłam obok mojego .. męża ! Tak , męża !
Byłam strasznie osłabiona . Niemalże cały czas musiałam chodzić na jakiś lekach uśmierzających ból i pozwalających mi jako-tako kontaktować się ze światem . Teraz powinnam leżeć w szpitalu i czekać .. na śmierć . Ale lekarz pozwolił mi spędzić kilka dni z Alvaro .
  Kilka godzin później , wszyscy się rozeszli . Moi rodzice spali w pokoju gościnnym , a Bella poszła do Ramosa .
Razem z Alvaro udaliśmy się od naszej sypialni . Wskoczył na łóżko , a ja ledwo do niego doszłam . Leki przestają działać .
Położyłam się spokojnie na łóżku i odwróciłam się do Alvaro . Uśmiechnęłam się do niego i wtuliłam w jego umięśniony tors .
-Nie mogę patrzeć na to jak cierpisz , Majka . – powiedział łamiącym się głosem .
-Nie cierpię . Mam ciebie , przez to nie cierpię . Uwierz mi , gdyby nie ty to pewnie siedziałabym teraz i byłabym zamknięta w sobie i w ogóle .. Czekałabym na śmierć samotnie . A tak .. to mam dla kogo żyć . Wiem , że to niewłaściwe słowo , bo .. bo to już jest praktycznie koniec .
-Majka , zamknij się – powiedział Alvaro przez zaciśnięte zęby – Zamknij się – powtórzył i zerwał się z łóżka – Ty nie umrzesz , rozumiesz ? Nie możesz do cholery jasnej umrzeć! Będziesz żyła , ja nie pozwolę na to , żebyś tak gadała ! Będziesz żyła , rozumiesz ? – niemal krzyczał , a z jego oczu wypływały łzy .
  Wstałam z łóżka i podeszłam do niego . Przytuliłam jak najmocniej potrafiłam , czyli w tym przypadku nie za mocno .
-Chodź spać – wyszeptałam – Jestem zmęczona , ty pewnie też – powiedziałam i złapałam go za rękę . Ułożyliśmy się w łóżku i zasnęłam wtulona w piłkarza .
*Następnego Dnia*
  Obudziłam się tak mniej więcej o 11 . Nie miałam praktycznie siły wstać z łóżka , najchętniej zostałabym w nim i leżała tak cały dzień . Ale muszę wrócić do szpitala . Niestety .
Ubrałam się i wzięłam do ręki moją spakowaną walizkę . W niej były głównie jakieś leki i potrzebne do codziennego życia rzeczy .
Alvaro stał w kuchni . Ustałam za nim i przyglądałam się uważnie temu co robi .
-Nie wypuszczę Cię bez śniadania – powiedział i pociągnął nosem . Przetarł oczy i spojrzał na mnie . Jego oczy były całe czerwone . Przytuliłam go i wpiłam się w jego usta .
-Kocham Cię – powiedziałam , a on wręczył mi jedną kanapkę z serem , szynką i pomidorem . Doskonale znał moje upodobania kulinarne i wiedział, że kocham właśnie takie kanapki .
Ale teraz nic nie chciało przejść mi przez żołądek . Zupełnie jakbym miała go rozmiaru kasztana ,albo czegoś mniejszego .
Zjadłam kanapkę , żeby nie zrobić Alvaro przykrości . Jeszcze pomyślałby , że mi nie smakuje .
  Po kilku minutach wyszliśmy z domu . Alvaro zawiózł mnie do szpitala, w którym miałam spędzić ostatnie chwile mojego życia .
I doskonale zdawałam sobie z tego sprawę .
Przecież to jest pewne . Nikt nie liczy na cudowne uzdrowienie , bo to jest niemożliwe . Umrę , na pewno umrę .
  Ale najgorsze w tej całej mojej historii nie jest choroba . Najgorsze i jednocześnie najlepsze to spotkanie Alvaro . Najlepsze ? Bo nikogo nigdy bardziej nie kochałam niż jego . Najgorsze ?
Bo nadał sens mojemu życiu .
Właśnie – Nadał mu sens .
Byłam przygotowana na śmierć ,nigdy nie liczyłam na poprawę mojego stanu , wiedziałam że ta diagnoza oznacza śmierć . Ale od kiedy pojawił się Arbeloa poczułam, że nigdy nie chce go stracić . Poczułam, że chce dalej żyć u jego boku ,mieć go na co dzień już do końca życia . Ale nie takiego końca ,jaki mnie czeka . Takiego życia ,gdzie co wieczór siedzielibyśmy w kominku i opowiadali historie ze swojej młodości naszym wnukom ,którzy byli by wsłuchani . Patrzylibyśmy jak dojrzewają i dorastają nasze dzieci ,jak spotykają je pierwsze kłopoty , pierwsza wielka miłość .Ale to jest niemożliwe .
  Siedziałam na łóżku a do moich oczu zaczęły napływać łzy . Alvaro musiał pojechać do miasta załatwić jakieś najważniejsze sprawy .
Kilka minut później Alvaro wszedł do mojej sali . Targały mną dziwne emocje – złość , rozpacz .
-Nienawidzę Cię ! – krzyknęłam i zerwałam się z łóżka – Nienawidzę Cię , rozumiesz ? – rzuciłam się na Alvaro z pięściami . Był silniejszy ode mnie , więc nie miał problemu z zatrzymaniem moich ciosów .
-Maja ! – krzyknął i złapał mnie tak , że nie mogłam ruszać rękami – Maja uspokój się ! – przytulił się do mnie i powiedział łamiącym się głosem . Nie protestowałam . – Co się stało ?
-Nie chce umierać – powiedziałam i opadłam bezsilnie na ziemie – Nie chce. – powtórzyłam zalana łzami.
    Alvaro nic nie mówił ,tylko mnie przytulił . Nie odpowiedział nic na moje wahanie nastroju ,które niejednego wyprowadziłoby z równowagi . Nic nie mówił – położył się obok mnie na moim łóżku i nim się obejrzałam zasnęłam .
*Alvaro – kilka dni później – Sylwester*
  Majka teraz praktycznie cały czas leżała w łóżku i spała . To pewnie wina leków .
W trakcie spania często się uśmiecha – mam nadzieję że to zwiastun czegoś dobrego..
  Nadal nie mogę się pogodzić z tym, że ona umrze . Wciąż , ale to nadal mam tą głupią nadzieję ,że przyjdzie lekarz i powiadomi mnie o nagłym ozdrowieniu .
Ale to po prostu niemożliwe .
  Była piękna ,nawet z roztrzepanymi włosami ,podkrążonymi oczami i blada jak ściana w szpitalu . Wtedy przypominała anioła w białej sukni . Śpiącego w pierzynie ,ale anioła . Najpiękniejszego i najwspanialszego anioła znanego ludzkości . Znanego mi .
Była moim własnym aniołem .
  Moje oczy na jakieś wspomnienie mózgu o Majce od razu zalewały się łzami . Patrzyłem na nią ,a łzy po prostu bezsilnie spływały po moich policzkach . Siedziałem przy niej cały czas . Spałem tu , pozwolili mi . Całą noc spędzała wtulona do mojego torsu .
Dlaczego los tak ją pokarał ? Takie paskudne choróbsko dla tak wspaniałej kobiety ?
  Miała pasję ! Była wspaniała ,grała jak niejeden najlepszy na świecie piłkarz . Widziałem wszystkie niemalże filmiki ,widziałem niektóre mecze . Była genialna !
Musiała to rzucić ,przez jedną diagnozę . Tak z dnia na dzień . Nie wyobrażała sobie życia bez piłki , czemu się nie dziwie bo ja sam nie wytrzymałbym dnia bez piłki .
Wytrzymuję tylko teraz. Bo mam przy sobie kogoś o wiele ważniejszego .
 Wstałem z łóżka w celu rozprostowania nóg . Wyjrzałem przez okno , na niebie widoczne były różnokolorowe fajerwerki . Spojrzałem na zegarek ,który wskazywał minutę po północy . Więc mamy już Nowy Rok !
  Poczułem nagłą potrzebę skorzystania z toalety ,więc od razu udałem się do niej . Załatwiłem co miałem do załatwienia i wyszedłem z łazienki . Po drodze zatrzymał mnie lekarz .
-Niech pan idzie do domu – zaproponował .
-Nie , chce z nią być .
-Rozumiem – westchnął – Ale idź spać . Maja jest bezpieczna w szpitalu ,a ty nie spałeś od 4 nad ranem . – powiedział i złapał się za kieszeń . Wyją z niej telefon komórkowy – Szczęśliwego Nowego Roku ,Alvaro .
-Panu również – uśmiechnąłem się , a do lekarza podbiegła pielęgniarka i niespokojnie szepnęła mu coś do ucha . On tylko spojrzał na mnie wzrokiem ,który w tej chwili nie mówił mi nic .
-Poczekaj tu , proszę – odparł i szybko udał się do jakiejś sali .
 Chwila .
To sala Majki .
  Nim zorientowałem się o co w tym wszystkim chodzi , pobiegłem za nim . W środku byli lekarze , a dookoła rozbrzmiewała maszyna ,mierząca tętno Mai . Była jeszcze bledsza , można było porównać ją do białej ściany w szpitalnych pomieszczeniach. Jej serce biło coraz wolniej .
-Co się dzieje ? – zapytałem zdezorientowany .
-Ona umiera – odpowiedział lekarz z kamiennym wyrazem twarzy . Jednak w jego głosie można było wyczytać ból .- Jej mózg już zamarł ,a serce niedługo przestanie pracować . – po tych słowach z moich oczu zaczęły masowo wydobywać się łzy ,których nawet nie chciałem powstrzymać . Przedostałem się do łóżka Majki . Usiadłem obok i złapałem ją za rękę . Siedziałem tak kilka minut .
  Po chwili, z urządzenia wydobył się jednoznaczny odgłos ..
Momentalnie zacząłem płakać jak małe dziecko .
Jej już nie ma .
Do sali wpadł lekarz .Spojrzał na mnie. Wyłączył urządzenie . Rękę położył na moim barku , poklepując jednocześnie , co zapewne miało być formą pocieszającą .
  Ale nic nie zwróci mi Majki .
Pieniądze , gra , mistrzostwa , rodzina . Nic nigdy nie zrekompensuje mi prawdziwej miłości , jaką była ona.


_________
Ha ! Wygrałam życie ! Dodałam !
Więc , po miesiącu nadszedł ten moment pożegnania się z tym blogiem .. Jeszcze Epilog !
I tak mi bardzo smutno ,baaaaaardzo . Mimo że tego i tak nikt nie czyta , jest mi bardzo smutno bo to opowiadanie kojarzy mi się z Wakacjami <Brak S...I i tych spraw . Nie wolno tego wymawiać , to przynosi pecha ! Strzeżcie się ! > więc to było ważne . Ja chce wiosnę .. ! I lato ! I wakacje ! I wolne !

piątek, 27 grudnia 2013

7.I know nothing at all


-Wariacie ! – zaśmiałam się – Tak ! – powiedziałam a on mnie pocałował . Po chwili chłopacy udali się do szatni . Chwyciłam moje kule i poszłam tam razem z nimi . Wszyscy po kolei gratulowali mi i Alvaro , jemu zwłaszcza .Bo w końcu , zdaniem Torresa : Nareszcie się odważył  . Ramos wyciągnął jednego z wielu szampanów i lał wszystkich po kolei . Zaczęli skandować imię trenera , który właśnie wszedł do szatni .
 Podeszłam do niego .
-Gratulacje – uśmiechnęłam się – To wszystko dzięki panu !
-Właśnie nie , nic bym nie ugrał gdybym nie miał takiego składu. – odwzajemnił uśmiech i skrzywił się po chwili . Wylali na niego całego szampana . Wszyscy się śmiali , trener też . A po chwili zostali wezwani do odebrania medali . Najpierw Brazylijczycy , a potem Hiszpanie .
  Każdy po kolei odbierał swój medal . W końcu wszyscy ustali . Chłopacy sprzeczali się że to Alvaro powinien wznieść puchar . Arbeloa wziął puchar , ale go nie wzniósł . Podszedł do Ikera , powiedział coś do niego . Casillas się uśmiechnął i odebrał puchar . Gdy już go wzniósł ¾ trybun skandowało ,Hiszpania’ . Chwilę potem zeszli z pucharem na płytę boiska . Ustawili się do wesołego zdjęcia z pucharem , Alvaro przyciągnął mnie do siebie i kazał robić zdjęcie . Nad stadionem rozbłysły sztuczne ognie w kolorach Hiszpańskiej Flagi a na boisko leciało Confetti . Wszyscy się cieszyli .
Alvaro mnie przytulił i szepnął mi do ucha:
-Na zawsze . – pocałował mnie w czoło .
  Jakaś godzinę później , wróciliśmy do hotelu . Wszyscy w super nastrojach weszli do holu , gdzie czekał na nich wielki napis ,Witamy Mistrzów!’ i różnego rodzaju dekoracje . Widzę ,że pomyśleli o godnym przywitaniu Mistrzów Świata. Ja sama bym tego lepiej nie wymyśliła.
Chłopacy nadal świętowali .. Ale za dwa dni powrót . Do Hiszpanii .. Rozmawiałam o tym z Alvaro . I prawdopodobnie wrócę . Rozmawiałam też z lekarzem . Powiedział , że będzie ciężko ale w Madrycie pracuje jego brat , a on sam dostał propozycję pracy w Londynie . Więc to jest załatwione . Ale .. moi rodzice nic nie wiedzą . Nie wiem jak im to powiem . ,,Hej mamo , tato wracam do Madrytu . Znowu was zostawiam i wrócę znowu za kilka lat .O ile dożyję  ''..
*Następnego Dnia*
  Wszyscy wstali z bólem głowy . Nawet Olalla , która zarzekała się że ona alkoholu nie tknie i pójdzie wcześnie spać . Coś jej się to nie udało . Ja sama siedziałam z chłopakami do rana . Ale ok. 2 zaczęła boleć mnie noga , więc poszłam do pokoju . Alvaro oczywiście pognał za mną . Uznał że ,,Ulula mnie’’ do snu . Musiał okryć mnie kołdrą , dać buziaka na dobranoc i dopiero wtedy dał mi spokój i mogłam w spokoju iść spać . Jak dziecko normalnie , jak dziecko .
Udałam się do holu , gdzie spała połowa piłkarzy . Bella spała przytulona do Sergio w pokoju chłopaków razem z Torresem i Torresówną . Nie ma co , oni wszyscy wyglądają słodko . Ale gdzie mój Alvaro ? Mam nadzieję, że nie znajdę go w jakimś koncie nawalonego w .. 3 ..dętki .
Po drodze spotkałam moją mamę .
-Mamo możemy porozmawiać ? – zaczęłam niepewnie .
-Coś się stało ? – zapytała zmartwiona .
-Nie , nic się nie stało . Tylko muszę porozmawiać . Z tobą i tatą .
   Usiadłam w gabinecie taty . Przede mną siedziała mama i tata.
-No wiec co się stało ? – zaczął tata .
-No nie , nic się nie stało . Chciałam tylko wam powiedzieć że .. że wracam do Madrytu – powiedziałam . Mama momentalnie zbladła , a tata wstał z fotela i podszedł do okna . Popatrzył chwilę i odwrócił się w moim kierunku .
-Na pewno ?
-Tak ,na pewno . Chce być z Alvaro , a on wraca do Madrytu , jest Hiszpanem więc wraca do ojczyzny . Ja go kocham i chce po prostu być z nim , blisko niego . Sami mówiliście że miłość nie zna granic , więc nie rozumiem .. Ale ja już podjęłam decyzje , mam już bilet , zaplanowany lot na jutro . Przepraszam was , ale muszę .
-Ale my .. rozumiemy to . – mama usiadła obok mnie – Majka , nie możemy zabronić Ci tego żebyś była szczęśliwa . A wiemy że kochasz Alvaro , więc .. rób co chcesz .
*Dwa miesiące później*
    Razem z Alvaro mieszkamy w Madrycie . Na szczęście choroba jakoś .. w miarę ustąpiła i już tak często nie muszę lądować w szpitalu . Ale mimo to do tej pory muszę chodzić o kulach , i nie sądzę żebym w najbliższym czasie mogła odstawić je na bok . Mam problemy z kością , która nie chce się zrosnąć , a jak już się zrośnie to i tak nie będę mogła chodzić samodzielnie , ponieważ nie mogę jej przeciążać i takie tak zalecenia lekarza .
-Jak się czujesz ? – obok mnie usiadł Alvaro i pocałował w czoło .
-Dobrze , po raz 1932 już Ci mówię , że dobrze – uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy . Udałam się po kurtkę . Pogoda w Madrycie ostatnio była … ,,pod psem’’ . Od jakiegoś tygodnia cały czas padało i wiał silny wiatr . – Zaraz wracam , przejdę się na chwilę do Livi ,ma do mnie jakąś sprawę – podeszłam co Alvaro i przelotnie pocałowałam .
    Liwia to dziewczyna Mesuta.
Teraz w Hiszpanii mam między innymi tylko ją . No oczywiście mam też mojego Alvaro , Ramosa i Moratę . Zostałam też zaproszenie nie od kogo innego jak od samego Fernando , do Londynu .
A ostatnio Arbeloa myśli o wyprowadzce do Manchesteru .. Dostał propozycje od United . Propozycję nie do odrzucenia . Jest już praktycznie pewny , że od stycznia zasili szeregi MU .
  Po ok. 5 minutach byłam już u Livi . Zapukałam do drzwi , a po chwili w nich pojawiła się Livia . Wpuściła mnie do środka i kazała usiąść .
-To co się stało ? – zapytałam odkładając kule na bok .
-Wiesz jaki jest Mesut ? – powiedziała wpatrując się w końcówki swoich butów – Wiecznie młody chłopak , któremu niezbyt śpieszno do dorosłego życia ..
-Livia ?
-Bo ja .. ja jestem w ciąży – spojrzała na mnie ze łzami w oczach
-Ale Livia .. to przecież wspaniale – powiedziałam siadając obok przyjaciółi i obejmując ją ramieniem .
-Ale Maja nie, nie jest dobrze . Przecież wiesz jaki jest Mesut ..
-Każdy wie jaki on jest , ale to przecież jego dziecko , zobaczysz . Ucieszy się , na pewno !-powiedziałam i ją przytuliłam .
 Dwadzieścia minut musiałam ją pocieszać . Chociaż sama nie wiem dlaczego .. Właściwie to cieszyła się z tego , ale bała się reakcji Oezila . A niech tylko ją skrzywdzi !To wtedy będzie miał do czynienia ze mną .
Po powrocie do domu usiadłam na kanapie obok Alvaro . Przytuliłam się do niego i pocałowałam w policzek .
-Co tam ciekawego u Livi ? – zapytał opierając się o moje ramie .
-A właściwie to nic – uśmiechnęłam się – Dowiesz się w swoim czasie . – odpowiedziałam a on spojrzał na mnie pytająco .
-Dostałaś list z Brazylii . Jest w kuchni .
  Wstałam w mojego miejsca i udałam się po list .Chwyciłam kopertę i otworzyłam .
,,Droga Majko .
Wiem że teraz list to mało oryginalny sposób , ale niestety nie mam do Ciebie innego kontaktu . Czy w najbliższych dniach tj. w grudniu . Naprawdę , ta poczta działa strasznie dziwnie i równie dobrze ten list może dojść w styczniu . Ale , czy w grudniu moglibyśmy się spotkać ? Dostałem pracę .. I od października przeprowadzam się do Cambridge . Mam nadzieję , że się jakoś spotkamy .. Naprawdę brakuje mi tych starych lat . Czekam .
Twój Lucas . ‘’
Uśmiechnęłam się i odłożyłam list.
-Kto to ? – usłyszałam z salonu .
-Lucas .
*Grudzień*
  Alvaro już praktycznie nie gra w Madrycie . Dzisiaj jest 17 Grudnia , a my przeprowadzamy się od Manchesteru . Ta przeprowadzka może być ciężka ,nie tylko z tego powodu , że moim zdaniem Alvaro tylko przeszkadzam Alvaro , bo jestem jak taka jedna wielka kaleka , ale też z tego powodu że to rezygnacja ze słonecznej Hiszpanii dla deszczowej Anglii. Na razie lecimy do Londynu , gdzie Alvaro ma dom po wujku , który przeprowadził się do Glasgow , ale jednocześnie nie chciał sprzedawać domu w Londynie , więc zapisał go na Arbeloę .
Dzisiaj wylatujemy , a jutro bądź pojutrze mam spotkać się z Lucasem , który jest już w Cambridge , pracuje w jakiejś wielkiej korporacji . Nie mam nawet zielonego pojęcia jakiej .. Strasznie się od siebie oddaliliśmy z Lucasem . Kiedyś spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę , on od dziecka wspierał mnie w mojej aspiracji życiowej . Ale to moja wina .. No bo w końcu to ja przeprowadziłam się na inny kontynent .
Aczkolwiek , moja siostra przylatuje dzisiaj od Europy ! A dokładniej do Londynu , skąd ma ją odebrać Ramos , który pojechał uzgadniać jakieś sprawy i przy okazji zahaczy na Święta u swojej rodziny w Londynie . Ma też pomóc nam w przeprowadzce .
-Chcesz coś do picia – zapytał Arbeloa uśmiechając się .
-Nie , dzięki – odpowiedziałam tym samym gestem .
-Ja idę po jakąś wodę małą, czy coś – wstał ze swojego miejsca w poczekalni i szybko poszedł do najbliższego automatu z napojami na lotnisku . Za jakieś 35 minut wylatujemy , więc praktycznie zaraz musimy wejść na pokład .
Po chwili Alvaro wrócił . Napił się z butelki i złapał mnie za rękę . Wypił połowę wody z butelki i skierował ją w moją stronę . Kiwnęłam przecząco głową , a Alvaro zakręcił butelkę . Po chwili usłyszeliśmy , że mamy udać się na pokład samolotu . Jakieś 2 minuty później usiedliśmy na swoich miejscach w samolocie . Ja oczywiście musiałam usiąść od okna . Od zawsze kochałam patrzeć przez okno w samolocie .
 *Ok. 2 godziny później – Lotnisko London-Heathrow*
Wylądowaliśmy i wysiedliśmy z samolotu . Przeszliśmy wszystkie kontrole przed odbiorem bagażu i udaliśmy się do ,,punktu spotkań’’ , gdzie miał czekać Ramos . Od razu rzucił się w oczy , no cóż . Miał założony kaptur i pokazywał Alvaro żeby też założył , ale po chwili słychać było pisk jakiegoś chłopaka , ok. 23 lata. Ramos westchnął a my zaczęliśmy się śmiać.
-Maja – powiedział z uśmiechem – Majka Dos Santos ! – podał mi rękę – Jestem największym fanem , największym . Mam twój plakat nad łóżkiem i oglądałem chyba każdy mecz ! Mogę autograf ? – zapytał z jakże Brytyjskim akcentem . Uśmiechnęłam się tylko i podpisałam kawałek kartki .Kto by się spodziewał . – Dziękuję – uśmiechnął się po raz kolejny i odszedł .
-Mam być zazdrosny ? – zaśmiał się Alvaro .
  Chwilę potem razem udaliśmy się do domu wujka Alvaro . Razem z Sergio . Postanowiliśmy , że dopóki nie zacznie się nowy sezon , a przynajmniej treningi , będziemy mieszkać w Londynie . Bynajmniej do świąt .
Razem z chłopakami zdecydowaliśmy się na zwiedzanie Londynu .
W pewnym momencie , gdy staliśmy przy London Eye , poczułam pulsujący ból w głowie . Wiedziałam co to oznacza . Powtarzałam tylko w myślach ,,Tylko nie teraz , nie teraz’’ .
-Ej , chłopacy – zaczęłam – Ja zaraz wracam .
-A gdzie idziesz ?-zapytał Alvaro łapiąc mnie za rękę i uśmiechając się.
-Na chwile , do łazienki . – powiedziałam i odeszłam od nich i gdy tylko się odwróciłam złapałam się za nos i pobiegłam w kierunku najbliższej łazienki . Ustałam przed lustrem i zobaczyłam jak powoli z mojego nosa wydobywa się krew . Złapałam kawałek papieru , i następny i kolejny , ale to nic nie dawało . Każda następna warstwa papieru nic nie dawała . Rozejrzałam się po łazience i chwyciłam jeden z 5 ręczników wiszących obok pojemnika na mydło . Ale to też nic nie dawało .
*Alvaro*
-Ej , coś długo jej nie ma – powiedział Sergio – Może sprawdzimy , co z nią ?
-Dawaj – powiedziałem i pobiegłem w kierunku toalety do której wcześniej pobiegła Majka . Rozejrzałem się w wejściu i pobiegłem z Ramosem do środka .  Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Majkę . W ręku trzymała ręcznik , cały we krwi , wręcz nią przeciekający . Spojrzała na mnie .
-Majka ! – krzyknąłem i do niej podbiegłem – Co się stało do cholery ? Majka ! Ramos , dzwoń po karetkę! – krzyknąłem a Sergio wyciągnął telefon i wykręcił numer alarmowy . Zarzuciłem rękę Majki na swoje ramie i wyniosłem ją z toalety , Chwilę potem , karetka stała już przed nami . Zabrali ją do ambulansu i razem z nimi pojechałem do szpitala . Ramos miał zadzwonić do lekarza Majki , który ponoć po jej przeprowadzce przeprowadził się jednak do Londynu , gdzie dostał lepszą pracę , lepiej płatną bynajmniej , na oddziale onkologii dziecięcej .
     Majka dostała jakieś leki , po których krwawienie ustąpiło . Cholernie , tak cholernie się o nią bałem ! . Godzinę później na jej oddziale pojawił się jej lekarz , który jak się okazało pracuje właśnie w tym szpitalu .
-Z Majką już wszystko dobrze ? – zapytałem .
-Tak , krwawienie ustąpiło , ale musimy porozmawiać . Mam jej wyniki , musimy je omówić razem . – powiedział i wyszedł sali . Udałem się za nim . Usiadł na swoim miejscu , a ja naprzeciwko niego . Zdjął swoje okulary i spojrzał na mnie trzymając kartkę ręku .
-Nie oszukujmy się- zaczął – Wyniki nie są za dobre .. –spojrzałem na niego . – Maja ma stanowczo za mało płytek , przez co na jej ciele pojawiły się siniaki . W ogóle .. wszystko się pogorszyło . To źle wpływa na jej mózg .. Nie ma już przerzutów na płuca , ma także .. na mózg. Nie wiem jak to ująć żebyś to zrozumiał , bo to jest skomplikowane …
-Ile ? – przerwałem mu . Spojrzał tylko na mnie z miną w stylu ,,O co ci chodzi ? ‘’ – Ile jej zostało ?
-Dwa ..
-Miesiące ? Lata ?
-Alvaro , prawdopodobnie dwa tygodnie .

_____

No i tym sposobem , małymi kroczkami zbliżamy się do końca .
Szkoda , to opowiadanie przypomina mi o Wakacjach . Głównie dlatego,że właśnie wtedy zaczęłam je pisać :)
  Święta Święta , i po Świętach ! A tymczasem ja życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku :) Mundial się zbliża Miśki ! Wybieracie się na jakiś mecz ? Ja prawdopodobnie na Finał ,Półfinał i kilka meczy Fazy Grupowej <ma się te znajomości ,ma ! >
Widzimy się po Nowym Roku ! ;)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

6.Zostań , poukładaj mi sny , jeden z nich na pewno to my.

  Zaniemówiłem . Całkowicie zaniemówiłem . Nie miałem pojęcia co w tym momencie powiedzieć .. Majka ma raka ? Jak to .. Przecież .. Ale teraz już mam całkowity obraz .. Ona .. Musiała zrezygnować z tej kariery .
-A .. jaki to rodzaj raka ?
-Dokładnie to szpiku . Szpiczak Mnogi. Ale .. przeprowadziliśmy badania i Majka prawdopodobnie ma przeżuty na płuca .
-Ile jeszcze .. ona ..
-Ile może przeżyć ? Nie mam pojęcia . Będziemy musieli przeprowadzić chemię . Od kilku lat już szukamy dawcy szpiku , ale jak na złość nigdzie nie ma .. Nie ma dawcy . Pamiętam dokładnie jak ją poznałem .. Złamała nogę i przywieźli ją do szpitala . A ja zakładałem jej gips i prowadziłem operacje .-uśmiechnął się- Potem rehabilitacja . Już wtedy wiedziałem ,że coś jest nie tak . Strasznie ją polubiłem .. Miałem już wtedy te wyniki badań , ale sam się ich bałem . Bałem się że za chwile przed oczami będę miał jej wyrok .. No i właśnie tak się stało . Jeszcze wcześniej Majka miała problemy .. Często skarżyła się na ból , krwotoki z nosa i inne typowe dla tego objawy . – kontynuował a w moich oczach zbierały się hektolitry łez , aby po chwili spłynąć po moich policzkach – Wezwałem jej rodziców .. Było mi ciężko im o tym powiedzieć . No ale musiałem . Robiłem wszystko , i nadal robię . Żeby tylko chociaż odrobinę to złagodzić .. Żeby mniej cierpiała . Maja ma wielkie szczęście bo jej rokowanie do tej pory jest wysokie .. Ale przecież zawsze coś się kończy , prawda ? – powiedział ze łzami w oczach . Majka .. Dlaczego akurat ona ? No do cholery jasnej , dlaczego ona ?! Dlaczego nie ja ? Co ona takiego zrobiła ? To że miała perspektywy i marzenia już nie ma znaczenia ? – Ten przeszczep mógłby .. Wszystko byłoby dobrze . Ale teraz pojawiły się te przeżuty ma płuca i ta złamana noga .. Już sam nie wiem co mam robić . Wiem że zrobię wszystko , żeby dać jej jak najwięcej życia .
*Majka*
  Leżałam na łóżku szpitalnym i nie wiedziałam co mam robić. Noga mnie bolała . Wszystko mnie boli . Ale jestem przyzwyczajona. 
  Złapałam kartkę papieru i zaczęłam po niej pisać . Pisałam różne rzeczy typu np. nazwy klubów i starałam się je jak najlepiej ozdobić . 
Po chwili do Sali znowu wszedł Alvaro . Odłożyłam kartkę do szafki i spojrzałam na jego minę . Jego oczy były czerwone , jakby od płaczu . 
-Co się stało ? – zapytałam . 
-Co się stało ? – powtórzył po mnie – Jeszcze pytasz ? Wiem . Wiem wszystko , Majka rozumiesz ? Wiem wszystko ! Wiem że jesteś chora .
-Więc .. możesz już iść i zapomnieć o tym co między nami było – powiedziałam i odwróciłam się na bok zakrywając przy tym spływające łzy . Nastała chwila ciszy , Arbeloa nadal był w sali , ale nic nie mówił . Usiadł na krzesełku obok łóżka i złapał moją rękę . 
-Dlaczego tak mówisz ? Dlaczego mam zapomnieć ? Bo co , bo masz raka ? No to powiem , że wielce się mylisz . Nie chce zapomnieć . Wręcz przeciwnie . Chce z Tobą teraz spędzić jak najwięcej czasu i patrzeć jak zdrowiejesz , wiesz ? Bo na pewno wyzdrowiejesz ! Rozumiesz ? Majka , kocham cię i nie zmieni tego nawet to paskudne choróbsko . Po prostu ja z dnia na dzień kocham Cię coraz bardziej i nic już tego nie zmieni . 
 Usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego zapłakanymi oczami . Złapałam jego rękę . 
-Ale obiecaj mi coś. – powiedziałam
-Dla Ciebie wszystko . 
-Nie będziesz cierpiał , jak odejdę . 
-Nie , nie będę cierpiał – powiedział i zaczął płakać – Bo ty nie odejdziesz ! Rozumiesz ? Będziesz ze mną , razem będziemy do końca życia . Zestarzejemy się razem i już nic nas nie rozdzieli , rozumiesz ? 
*11 lipca*
  Wypuścili mnie ze szpitala , oczywiście w gipsie i o kulach . Już za dwa dni finał . Hiszpania-Brazylia ! Wiem .. nie wiem znaczy . Nie wiem za kim być .. Jestem z Brazylii , natomiast pokochałam Reprezentacja Hiszpanii . Oni są niesamowici ! I na boisku i w normalnym życiu . Nigdy nie poznałam takich fajnych ludzi jak oni , naprawdę . 
  Położyłam się na łóżku i włączyłam telewizję . Wiadomości , sport . Wszystko o finale MŚ . Mam bilet , miejsce na ławce rezerwowych razem z żoną Torresa , która właśnie wczoraj przyjechała. Jest naprawdę fajna , już zdążyłam się z nią zaprzyjaźnić . I jednego mogę być pewna – jest osobą godną zaufania . Torres dobrze wybrał , naprawdę! A jej dzieci .. są najlepsze . Nigdy nie spotkałam się z tak fajnymi dziećmi . Torres często o nich opowiadał . Ale teraz się sama o tym przekonałam . 
Znudziło mi się to leżenie i już chwilę potem byłam w holu . Bella stała i namiętnie dyskutowała z Ramosem . 
-Cześć gołąbeczki – zaśmiałam się podchodząc do nich o kulach – O czym tak dyskutujecie ?
-O finale .-uśmiechnął się Ramos 
-A właśnie , nie macie treningów ? 
-Przełożyli nam – powiedział a po chwili obok mnie ustał Arbeloa . Objął mnie w pasie i pocałował w czoło po czym przytulił . 
-Jak się czujesz ?- zapytał z uśmiechem na ustach . 
-A dobrze , dobrze. 
-Alvaro , Sergio . Mogę porozmawiać z Majką ? W cztery oczy panowie – powiedziała Bella . Chłopacy posłusznie odeszli a ja usiadłam z nią na kanapie w pustym teraz gabinecie taty – Powiedziałaś mu ? 
-No nie .. To znaczy ja mu nie powiedziałam – zaczęłam – To .. lekarz . 
-A przecież .. wiesz że on wróci do Madrytu . A ty ? 
-Nie wiem , naprawdę .. Nie wiem ! Bella , wszystko się popsuło . Mimo że nareszcie mam kogoś, kogo kocham . I kto nie odwrócił się ode mnie po tym jak się dowiedział bo ,,To dla niego za ciężkie’’ . Ale przez tą pieprzoną chorobę .. musiałabym znaleźć nowego lekarza .. A tego nie chce przecież . Niby jest mi dobrze tu gdzie jestem .. Ale przy Alvaro jest jeszcze lepiej . Prawdopodobnie wrócę do Madrytu . 
*Ramos*
  Udałem się z Alvaro do naszego pokoju . Był tam Mata , Torres i Ollala . Usiadłem na swoim łóżku i oparłem się o ścianę . Spojrzałem na wyświetlacz telefonu , sprawdzając czy nie mam żadnej wiadomości . Nie wiem dlaczego tak mnie nosi od kiedy spotkałem się z Bellą .. Przy niej czuje się inaczej , i to całkowicie . Z reguły mam reputacje podrywacza .. Do normalnej , innej dziewczyny potrafię zagadać , objąć .. A przy Belli nie mogę wydusić z siebie ani jednego słowa . Czuje wewnętrzną blokadę , denerwuje się . I mówi to piłkarz który co chwila gra jakieś mega ważne mecze przed tysiącami kibiców i potrafi się nie denerwować . Dziwne , prawda ? 
  Udałem się do holu . Nie myliłem się – Bella jeszcze pracowała . Ustałem przy recepcji i uśmiechnąłem się . 
-O , cześć Sergio – odwzajemniła uśmiech . 
-Kiedy kończysz pracę ? 
-No gdzieś tak .. – spojrzała na jakąś kartkę – Za jakieś pół godziny . Ale nie ma tu nikogo , więc mogę z czystym sumieniem powiedzieć , że mam wolne na następny miesiąc. Rodzice wynajęli nowego recepcjonistę . To znaczy , stary wraca po chorobie . Rodzice chcieli zatrudnić nowego , bo Karim miał problemy ze zdrowiem i to poważne , ale stwierdził że woli wrócić i żyć jak dawniej , niż siedzieć w domu i słuchać jak wszyscy się o ciebie martwią .. Zresztą to tak samo jak Majka .. 
-A właśnie , co u niej ? Dawno jej nie widziałem , wiem że złamała nogę i wiem że Arbeloa jest jakoś dziwnie .. dziwny . – powiedziałem– A może pójdziemy gdzieś , co ? 
-Ty Ramos to zajmij się treningami , bo na mnie będzie że ciągam cię po mieście ! – zaśmiała się – Macie wygrać finał , no !
-Dla Ciebie wszystko – uśmiechnąłem się . 
-No więc mam nadzieję , że wygracie . – powiedziała i po chwili zniknęła za wielką szafą z książkami . 
-Wygramy .. 
*FINAŁ*
  *Majka*
  Od rana chłopacy chodzili zdenerwowani . Ale nie dziwię się im .. Pamiętam jeszcze jak graliśmy finał Mistrzostw Świata U-18 .. To były najpiękniejsze lata mojego życia .. A potem przyszły gorsze lata . I trwałyby nadal , gdyby nie Alvaro . Naprawdę , on przywrócił sens mojego życia . Ale właśnie tego się obawiałam .. 
Wszyscy udaliśmy się na stadion . Każdy zajął swoje miejsca , a po 10 minutach chłopacy wyszli na boisko . Byli mega zmotywowani . Widać było skupienie malujące się na ich twarzach .
Hymny obu państw . Arbiter rozpoczął pierwszą połowę . Rozpoczął mecz . Najważniejszy mecz roku , najważniejszy mecz od 4 lat . Mecz o Mistrzostwo Świata . 
  Przez pierwsze 10 minut Hiszpanie wychodzili z atakiem . Mieli kilka podbramkowych akcji , ale niestety , bramka nie padła . Potem przeszli do obrony . Casillas musiał wiele razy interweniować , i gdyby nie on to byłoby już 1-0 , w momencie kiedy Ramos dopuścił Oscara w pole karne . Ten po zaczął dryblować i posłał piłkę prosto w bramkę , ale przecież my mamy Ikera !
 Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0-0 . Piłkarze weszli do szatni . Nim się obejrzałam , zaczęła się 2 połowa . 
  Do 80 minuty nie padła żadna bramka . Hulk nie wykorzystał karnego po pięknej interwencji bramkarza La Roja . 
90 minuta .. Do gry doliczono tylko minutę . Mentalnie wszyscy przygotowani są do dogrywki . 
Rzut rożny dla Hiszpanii .. Ostatnie sekundy gry . Wszyscy pod polem karnym Brazylijczyków , ale Iker został w bramce . Każdy wie , że z takimi piłkarzami jak Neymar czy Oscar lepiej nie ryzykować , bo ich kontra po nieudanym rzucie rożnym mogłaby być zabójcza .. 
  Mata wykonuje rzut rożny wszyscy biegną w stronę bramki , Alvaro główkuje i … GOL ! 1-0 . NA stadionie wybuchła czerwono – żółta fala radości . Wszyscy z ławki wstali i pobiegli w stronę cieszących się zawodników . Ja zostałam . Cieszyłam się razem z nimi . Sędzia już zakończył ten mecz . Hiszpania Mistrzem Świata ! 
  Po chwili podbiegł do mnie Alvaro . Uśmiechnięty od ucha od ucha . Wszyscy praktycznie nosili go na rekach , bo to w końcu on strzelił zwycięskiego gola ! Przytulił się do mnie , a zaraz po tym wziął mnie na ręce i pobiegł na środek boiska do cieszących się nadal chłopaków . Wszyscy mega się cieszyli , ale przecież nie dziwie im się! Sama mega się cieszę , ale skakać nie mogę . Ale gdybym mogła z pewnością nosiłoby mnie po całym boisku .W końcu obronili tytuł mistrza ! 
-Teraz bym uklęknął – zaczął – Ale w związku z tym że mam najwspanialszą kobietę na rękach i za nic jej nie puszczę , to powiem to tak . Majka , kocham cię . I chce być z tobą już na wieki wieków , wiesz ? Wyjdziesz za mnie ?! – krzyknął ,przedzierając się’ przez wrzawę kibiców 

_____

Nienienienie , nie podoba mi się to .
Jakoś to wszystko nie trzyma się kupy , zagmatwane to jest , ej .
Wszystko mi się pokręciło . Ale i tak raczej nikt tego nie czyta .. Nie wiem czy będę kontynuować . Opowiadanie mam już napisane .. Ale no . 

sobota, 9 listopada 2013

5.I'm so tired of being here

-Nie , absolutnie nic . – powiedział Torres z miną typu ,,Not Bad’’ – Czyli tak , jesteście razem ?
-No tak – powiedział Alvaro .
*Następnego Dnia*
  Wstałam o 7 . Obudził mnie telefon . Ktoś dzwonił , nawet nie wiem kto . Nie odebrałam , nie zdążyłam nawet . Ubrałam się i zbiegłam do siostry , która już siedziała na Recepcji . Podeszłam do niej i oparłam się o blat patrząc jednocześnie na wdzierające się przed szklane drzwi słońce , cały czas się uśmiechając .
-No dobra – zaczęła Bella – Szczerzysz się jak głupia do sera , co jest ? – uśmiechnęła się i odłożyła książkę w którą przed chwilą była wczytana.
-A nic .
-No weź powiedz , przecież jestem Twoją siostrą- naciskała cały czas się uśmiechając .
-No dobra – zaczęłam – Jestem .. z Alvaro .
-Moratą ?
-Nie , głupia ! – zaśmiałam się – Arbeloa , mówi Ci to coś ?
-A no taak ! – zaczęła się śmiać razem ze mną – A tak w ogóle to .. Powiedziałaś mu ?
-Nie .. No co ty . Niby kiedy ? I niby po co ?
-Ja nie naciskam .. ale powinnaś . On powinien wiedzieć .
-Dobra .. powiem . W swoim czasie , ale powiem – powiedziałam i odeszłam . Po co mam mu mówić ?
  I tak .. On wróci do Hiszpanii , a ja pewnie zostanę tu . Więc to nie potrzebne . A zresztą co go może obchodzić moja przeszłość , przyszłość . Wiem .. Kocham go . I być może on naprawdę kocha mnie . Ale i tak wolę mu nie mówić .. No po prostu .
 Wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko . Spojrzałam na zegarek i postanowiłam uciąć sobie krótką drzemkę .
*Godzinę później*
  Usłyszałam pukanie do drzwi i niemal natychmiastowo skoczyłam na nogi poprawiając przy tym koszulkę i włosy .
-Proszę – rzuciłam krótko .
-To ja – usłyszałam i zobaczyłam Torresa – Mogę wejść , prawda ?
-No jasne – uśmiechnęłam się .
-Wiesz , że Arbeloa chodzi i cały czas gada o Tobie ? – zaśmiał się – No mówię , nie zamyka mu się .. twarz ? Ale przynajmniej zapomniał ..
-O czym ? – zapytałam .
-O .. Tylko nie mów mu że Ci powiedziałem . Pewnie powiedziałby Ci w swoim czasie ale .. On był z taką Mariką . Zdradziła go z jego starym przyjacielem , o czym on wiedział . A ona się zachowywała jakby nic się nie stało . To on też .. Udawał że nic się nie stało . Ale kilka miesięcy później , po wielu namowach chłopaków , poszliśmy razem do klubu , a w łazience była ona z jego kuzynem .. To był definitywny koniec . Bo co innego miał robić . Od samego początku ona nam nie pasowała , ale Alvaro był nią zaślepiony . – uśmiechnął się – Ale wyszło na to że mieliśmy racje . Potem .. Alvaro się załamał . W ogóle , zaczął pić i bawić się dziewczynami . Ale zmienił się .. Na szczęście ! Dzięki Tobie .
**…później**
  Chłopacy mają dzisiaj wolne , na takie mentalne przygotowanie się do ćwierćfinałów . Alvaro chciał spędzić ten czas ze mną , ale po pierwsze musiałam iść na badania , a po drugie obiecałam spotkanie Lucas’owi .. Ale Arbeloa uparł się , ze musi iść ze mną na te badania .
-Jest dobrze , wręcz bardzo dobrze – uśmiechnął się lekarz – Widzimy się za ... 4 dni . Koniecznie .
  Pokiwałam tylko twierdząco głową i razem z Alvaro wyszliśmy . Wróciliśmy do hotelu i razem udałam się z nim do pokoju chłopaków , gdzie siedział prawie że śpiący Mata , grający w Fife Ramos i czytający coś na laptopie Torres . Usiadłam na łóżku razem z Alvaro i rozejrzałam się po pokoju .
-Haloo ! – powiedział Alvaro – Ziemia do was .
-Oo , Maja – powiedział Nando i Sergio . Mata już spał . – Co tam ? Na badaniach byłaś ? Jak wyniki ?
-Dobrze dobrze – uśmiechnęłam się.
**Ramos**
   Pogadaliśmy chwilę z Majką , ale musiała iść na spotkanie z tym całym Lucas’em . Ja zszedłem do holu , w celu szukania czegoś ciekawego . W tym samym momencie , gdy rozglądałem się po ulicy zobaczyłem idącą w moją stronę siostrę Mai , z jakimś pudłem dwa razy większym od niej . Postanowiłem jej pomóc .
-Cześć- uśmiechnąłem się – Daj to , pomogę Ci .
-Cześć cześć , nie trzeba – powiedziała idąc dalej . Poszedłem za nią i wyciągnąłem pudło z jej rąk .
-Gdzie to zanieść ?
-Jesteś niemożliwy – zaśmiała się – Do mojego pokoju , na drugim piętrze . A zresztą i tak Cię zaprowadzę.
  Wjechaliśmy windą na drugie piętro . Prowadziła mnie około 100 metrów i stanęła przed drzwiami numer 324 . Włożyła kluczyk w zamek i otworzyła drzwi . Wpuściła mnie do pokoju i wskazała mi miejsce w którym mam położyć pudło . Jej pokój był ładny .. Fioletowo-niebieski . Łóżko stało pod oknem , przy jednej ścianie były szafki , przy drugiej biurko na którym stał laptop i różnego rodzaju pamiątki , a naprzeciwko łóżka , obok drzwi stał telewizor . Położyłem pudło na łóżku .
-Dziękuję – uśmiechnęła się – Nie wiem jak Ci za to dziękować , to pudło było ciężkie . Sama bym go nie wniosła .
-Wystarczy że .. – odwzajemniłem uśmiech – Umówisz się ze mną na jakąś kawę .
-Randka ? – zaśmiała się.
-Można to tak nazwać .
*Arbeloa*
   Torres wcześniej wspomniał coś , o jakiś medalach Majki . Że ma jakieś medale . Ale w ostatniej chwili chyba zorientował się, że miał tego nie mówić . Ale przez niego teraz ja nie mam pojęcia o niczym i właśnie to mnie denerwuje . Nie mam pojęcia co robić ..
   Postanowiłem przeszukać Internet . Wpisałem ,,Maja Herrera ‘’ i bam ! Od razu na pierwszy plan wkradła się Wikipedia . Włączyłem i zacząłem czytać .
,,Maja Dos Santos Herrera Junior – 12.06.1987-Brazylijska piłkarka z wieloma najważniejszymi sukcesami na koncie z między innymi Reprezentacją Brazylii , Fluminense i Santos FC sekcji damskiej . W 2007 roku otrzymała powołanie do Reprezentacji Głównej na XIX Letnie Igrzyska Olimpijskie w Pekinie 2008, lecz nigdy w niej nie zagrała . W 2007 również zakończyła swoją karierę sportową z nieznanych przyczyn .
Na swoim koncie ma między innymi złote medale : Copa America , Copa Libertadores , Copa Sudamericana , Campeonato Carioca .
W Brazylii często była porównywana do Ronaldinho , oraz nazywana ,,Przyszłością damskiej piłki nożnej’’. ‘’
,,Z przyczyn nieznanych zakończyła karierę’’ Dlaczego zakończyła karierę ? Jest młoda .. Przed sobą miała całą karierę na miarę światową .. Była uważana za jedną z najlepszych piłkarek na świecie .. A może i najlepszą . Doprowadzała kluby do sukcesów .. Ale dlaczego z tym skończyła ? Nie powinna .
  Ale .. może musiała ? No na pewno musiała . Nie będę jej teraz wypytywał ..
*6 Lipca*
  Przedwczoraj wygraliśmy Ćwierćfinał z Rosją , a pojutrze gramy w półfinale z Francją. Będzie ciężko , Francja to bardzo dobra drużyna . A jeśli wygramy , zmierzymy się z Brazylią lub Holandią . Więc przed nami już tylko te najgorsze mecze . Ale mamy wiarę , że uda nam się zdobyć ten tytuł . No musimy go zdobyć ! W końcu to my , Reprezentacja Hiszpanii !
*Maja*
  Ustałam przed recepcją i czekałam na Bellę . Ostatnio dość często wspomina o Ramosie .. Podobno nawet się umówili , ale ona nie chciała mi nic powiedzieć . Powiedziała że opowie mi w swoim czasie .
-No powiesz mi w końcu ? – uśmiechnęłam się .
-No pewnie – odpowiedziała – Ale nie teraz . – przemknęła obok mnie niosąc jakieś papiery do gabinetu taty . Po chwili wróciła na swoje miejsce .
  W tym momencie poczułam się źle .. Zaczęłam kaszleć . Bądź co bądź kaszel męczył mnie już od dłuższego czasu , ale teraz nie mogłam nawet oddychać . Złapałam się za gardło i po chwili osunęłam się po meblu upadając na podłogę .
*Alvaro*
  Siedziałem z chłopakami na naszym kompleksie treningowym . Wygłupialiśmy się , biegaliśmy i graliśmy krótkie mecze i słuchaliśmy rad trenera . W końcu przed nami półfinał !
Podbiegłem w kierunku ławki rezerwowych i usiadłem aby na chwilę odpocząć . Usłyszałem dźwięk mojego telefonu . Chwyciłem moją bluzę i zacząłem szukać telefonu . Gdy już znalazłem szybko odebrałem nie patrząc nawet na to kto dzwoni .
-Halo ? – powiedziałem .
-Alvaro ? – usłyszałem – Wiem że masz trening , ale czy możesz przyjechać do szpitala ? Wiesz którego .
-No .. jasne – odpowiedziałem zdezorientowany – A co się stało ?
-To nie sprawa na telefon .. Przyjedź jak najszybciej potrafisz – odparła i usłyszałem dźwięk zerwanego połączenia .
 Podbiegłem do trenera i powiedziałem mu wszystko . Niemalże błagając , udało mi się go uprosić o chwilę wolnego .
Szpital był niedaleko od kompleksu , więc pobiegłem w jego kierunku . Wpadłem do recepcji i zobaczyłem siedzącą na krzesełku w poczekalni Bellę .
-Co się stało ? –zapytałem podchodząc .
-Majka .. Nie mogła oddychać i zemdlała więc zawieźliśmy ją do szpitala . Zabrali ją na operacyjną i nic więcej nie wiem . Mama i tata są przy operacyjnej , a ja nie mogłam wejść . Muszę tu czekać .
  Usiadłem obok niej . Zaczęła płakać .
-Ej , Bella . – powiedziałem i kucnąłem na kolanach przed nią – Nie płacz , będzie .. Będzie dobrze . No musi być dobrze .
-Będzie dobrze ? Musi być ?! Nie , nie będzie dobrze . Już nigdy nie będzie dobrze , rozumiesz ? – powiedziała coraz bardziej płacząc .
  Przytuliłem ją . Dlaczego tak mówi ? Dlaczego nie będzie dobrze ? Musi być dobrze , no do cholery jasnej . Musi !
*Dwie godziny później*
-Bella , Alvaro – do poczekalni wpadła mama dziewczyn - Możecie .. wejść do Mai .
  Wstaliśmy z miejsc i udaliśmy się do sali która wskazała nam pani Elisabeth.
Maja leżała na łóżku , podłączona do różnych urządzeń , których zastosowania nie znałem . Bella usiadła na krzesełku przy Majce . Spojrzała na nas .
-Już dobrze ? – zapytałem łapiąc ja za rękę . Pokiwała tylko głową i uśmiechnęła się .
  W tym samym momencie do sali wszedł lekarz . Ustał obok łóżka Majki i spojrzał na nią .
-Mam już wyniki .. – zaczął niechętnie – Ale muszę się jeszcze upewnić .. I powiedz mi , jak ty to zrobiłaś że złamałaś nogę ? – uśmiechnął się – Z tego co twierdzimy , czyli pewnie mamy racje , bo to my . To wygląda na to że musiałaś ją złamać przy upadku . Spadłaś na nogę i oo .. Gips .
*Mecz półfinałowy*
  Majka nie mogła przyjść na mecz .. Bo akurat wtedy miała jakieś leki i kroplówkę . Jest coraz gorzej .. To znaczy . Nie wiem dokładnie co jest , ale coś jest ! Dlaczego ona tak często ląduje w szpitalu , mdleje i w ogóle ? Często skarży się też na bóle nóg , rąk. Ogólnie kości .. Nie znam się na medycynie i kompletnie nigdy mnie to nie interesowało . No bo po co to piłkarzowi .. ?
Dzisiaj gramy mecz z Francją .. Zwarci i gotowi wparowaliśmy na boisko . Hymny , przemówienia kapitanów , powitanie i .. gramy !
  Wycofanie piłki do obrony , prosto pod moje nogi . Jest 43 minuta i wynik nadal 0-0 . Spojrzałem na Ramosa i porozumiewawczo kiwnąłem głową po czym podałem mu piłkę , a on przebiegł pół boiska i podał do Torresa . Dośrodkowanie prosto na głowę Andreasa i .. nie ma gola ! Piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła prosto w ręce bramkarza .
  Sędzia zakończył pierwszą połowę , udaliśmy się do szatni .
-Chłopacy , grajcie agresywniej w ataku – powiedział trener – I postarajcie się bardziej kryć Benzemę, bo on ma pełen luz na boisku i spokojnie kończy akcje , a wiecie ze jest bardzo niebezpieczny . Macie szczęście że był spalony , bo byście już przegrywali , więc chłopacy , DO ROBOTY !
  Druga połowa . Przebiega niemal tak samo jak 1 . Ale Ikerowi udało się obronić rzut karny ! 90  minuta i nadal nie ma gola .. Francuzi mają ostatnią akcje podstawowego czasu gry , ale Benzema kieruję piłkę obok słupka . Sędzia gwiżdże .. Dogrywka .
113 minuta meczu . Podanie do Torresa , który pięknie kiwa obrońców Reprezentacji Francji i kieruję piłkę wprost do siatki ! 1-0 ! No i mecz zakończył się właśnie takim wynikiem .
-Mamy finał ! – krzyknął Ramos biegnąc w naszą stronę i rzucając się prosto na nas
  Wróciliśmy do hotelu . Mieliśmy świętować to całe zwycięstwo , ale ja postanowiłem spędzić tą noc inaczej .. Prosto z hotelu udałem się do Majki .
-Czeeść – zaśmiałem się – Oglądałaś ?
-No pewnie – uśmiechnęła się blado – Gratulacje .
  Usiadłem obok niej i złapałem ją za rękę .
-Powiedz mi , co jest ? Tak często jesteś w szpitalu .. Wiem .. że zrezygnowałaś z kariery piłkarskiej , ale dlaczego ? Może nie powinienem cię o to pytać , wiem że to twoje sprawy , ale ja cię kocham i mnie to dręczy, że kompletnie nie wiem .. nie wiem nic .
-To nie jest takie ważne –zaczęła – Naprawdę – uśmiechnęła się .
-Maja ..
-Nic mi nie jest .
-Majka , powiedz mi . Wiem , że .. to nie jest nic . Kocham Cię , proszę .. Powiedz mi . – powiedziałem . Odwróciła głowę w inną stronę . Czyli mi nic nie powie .
  Wstałem zły z krzesełka i udałem się w stronę gabinetu doktora prowadzącego Majki . Zapukałem i po chwili wszedłem . W gabinecie nie było nikogo oprócz lekarza Majki .
-W czym mogę pomóc ? – uśmiechnął się w moją stronę .
-Może mi w końcu ktoś powiedzieć co jest Majce ?! – powiedziałem . Lekarz westchnął i usiadł na swoim fotelu za biurkiem . Wskazał mi krzesełko naprzeciwko . Usiadłem i czekałem na odpowiedź . On zdjął okulary i przetarł je po czym odłożył na książki . Złożył ręce i spojrzał na mnie .
-Nie powinienem Ci tego mówić . Ale .. – znowu westchnął – Majka od kilku lat choruje . Poważnie .. Dokładnie to Majka .. ma raka .

/\/\
Przepraszam , za ten badziew . 

piątek, 25 października 2013

4.So let me hold both your hands In the holes of my sweater

  Nie wierzyłam w to co właśnie przed chwilą się stało . Chłopacy wrócili na boisko a ja usiadłam na swoim miejscu . Mecz zakończył się wynikiem 2-1 dla Hiszpanów po golu Torresa w 89 minucie. Wszyscy wróciliśmy do hotelu . Siedziałam obok Moraty . Gdy wszyscy usiedli na miejscach zaczęli śpiewać i cieszyć się z pierwszego zwycięstwa . Potem podstawionym autobusem pojechaliśmy na lotnisko
Jakąś godzinę później byliśmy pod hotelem . Od razu udałam się do swojego pokoju . Usiadłam na łóżku i pogrążona w ciemności zaczęłam płakać .Nie wiem dlaczego i po co ale zaczęłam płakać . Bezsensu po prostu płakać. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi . Przetarłam łzy .
-Można ? – zapytał Torres – Majka ?
-Tak , wejdź . – odparłam – Co się stało ?
-To chyba ja powinienem o to zapytać, prawda ?
-Nie , nic się stało . Niby co się miało stać ?
-Dobra .. Dam Ci spokój . Dzisiaj ! Aczkolwiek jutro się mnie spodziewaj – uśmiechnął się – Chyba że byś mi dzisiaj się wygadała czy coś w tym stylu .. Bo jutro to ja z Ramosem mogę przyjść – wyszczerzył się .
-No ale co tu mówić ? No po prostu pocałował mnie , bo ucieszył się gola, nie ma tu o czym gadać ? Tylko nie wiem dlaczego akurat mi przypadł ten zaszczyt .. Teraz nawet nie będę mogła z nim normalnie porozmawiać.
-A czujesz coś do niego ?
-Torres !
-Maja!! No weź no .
-Nie .. nie wiem .. Może . Ale to nie zmienia faktu iż znam go tylko kilkanaście dni !
-Oj daj spokój .. Ale wiem że widząc codziennie Alvaro , to jak na ciebie patrzy i jak codziennie mknie do recepcji , bo wie że jak zawsze będziesz tam stała z siostrą . I wiesz ..to może coś znaczyć . To na pewno coś znaczy , bo nie wierze żeby to nic nie znaczyło , no Majka . 
-Tak , na pewno !
-Oj Majka ! Uwierz mi , jako twój przyjaciel Ci to mówię więc nie kłóć się i pogadaj z nim .. A teraz to ja idę bo niedługo muszę zadzwonić na Skype do mojej rodzinki – uśmiechnął się – Ol miała oglądać mecz , niedługo z dziećmi przylatuje do Brazylii . Jeszcze dokończymy tą rozmowę – powiedział i już po chwili zniknął za drzwiami .
  Tak , bo uwierzę w to że sławny piłkarz z klubu Real Madryt mógł coś poczuć do takiej dziewczyny jak ja ? Takiej zwykłej szarej myszki ? Przecież jeszcze kilka miesięcy temu był ze sławną modelką .
 Założyłam niebieskie spodnie , z racji iż zrobiło się nieco pochmurnie i wietrznie . I do tego białą bokserkę oraz czerwoną bejsbolówkę . Pośpiesznie włożyłam telefon do kieszeni i udałam się na spotkanie z Lucas’em . Jak zawsze spotkaliśmy się w parku w pobliżu Maracany . Było to takie nasze ,,Lugar Santo’’ w którym praktycznie zawsze spędzaliśmy czas .
-Cześć Maja – Lucas podszedł do mnie i mnie przytulił – Jezu jak ja cię dawno nie widziałem !
-No widzisz – zaśmiałam się – Wróciłam cała i zdrowa , więc latanie samolotami nie jest aż takie złe . Mogłeś do mnie przylecieć !
-Ale ja nie latam .. – uśmiechnął się – Się boję
-A ja latam i żyje .
-A ja nie latam i żyje , widzisz tą zależność ?
  Siedzieliśmy tak , a Lucas mnie o wszystko wypytywał . O to jak to jest w Europie , czy warto tam polecieć . Wypytywał praktycznie o wszystko . Czy Morze Śródziemne jest lepsze od naszego w Rio i czy mam zamiar tam wrócić ..
-No chyba nie .. Zależy od mojego lekarza . Bo jeśli się zgodzi to wylecę gdzieś .. No raczej wrócę do Madrytu , teraz przynajmniej będę miała kilku przyjaciół – zaśmiałam się .
-O , a kogo ?
-No piłkarzy .. Taki Ramos dajmy na to .
-A wiesz że tęskniłem ?
-Już mówiłam , przyleć ! Jakbym wróciła , a ty byś przyleciał to oprowadziłabym się po całym Madrycie , a może nawet zwiedzilibyśmy Europę . Londyn , Stamford Bridge , Chelsea . Mówi ci to cos ?
**Dzień później**
  Wstałam , a dokładniej zostałam obudzona koszmarnym bólem w kręgosłupie . Wstałam i postanowiłam to .. rozchodzić . Chodziłam w kółko trzymając się za plecy i sycząc z bólu . Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi .
-Proszę – powiedziałam ledwo słyszalnie . Nie miałam nawet siły na powiedzenie czegokolwiek .
-Maja ,możemy porozmawiać ? – w drzwiach stanął nie kto inny jak sam pan Arbeloa . – Co się stało ?
-Nic .. O czym chciałeś porozmawiać ? – odparłam i usiadłam na łóżku , niemalże zginając się z bólu .
-No ale przecież widzę . – Alvaro nie dawał za wygraną – Boli cię coś ? Plecy ?
-Nie , nic mi nie jest – niemalże krzyknęłam a z moich oczu zaczęły spływać łzy .
-Maja , mnie nie oszukasz – podszedł do mnie i podniósł mnie z łóżka – Nie mogę patrzeć na to jak zginasz się z bólu . Jedziesz do lekarza !
-A co ja Ciebie obchodzę Arbeloa , co ? Dlaczego nie możesz patrzeć jak zginam się z bólu ? Zazwyczaj takim facetom sprawia to przyjemność – nie wiem dlaczego to powiedziałam .. Chyba pod wpływem emocji – Widząc że cierpię powinieneś się cieszyć , a nie mi pomagać .
-A niby dlaczego ? Majka , powiedz mi dlaczego tak o mnie myślisz ? Bo cię pocałowałem a potem nie odezwałem się ani słowem ? O co ci kurde chodzi , co ? Bo wid…
-Arbeloa skończ – powiedziałam i ustałam na nogi po czym zaczęłam iść w stronę pokoju . Byłam zła … Nawet nie wiem dlaczego . Zaczęło kręcić mi się w głowie . Oparłam się o ścianę , po to by chwile potem ujrzeć mroczki przed oczami i osunąć się po niej bezwładnie .
**Arbeloa**
  Nadal stałem i patrzyłem na to co ona wyprawia . Dlaczego się tak na mnie wydarła ? No wiem .. może powinienem się do niej odezwać a nie zachowywać się jak kompletny idiota .
W pewnym momencie oparła się o ścianę i spojrzała na mnie półprzytomnie a po chwili osunęła się po ścianie i upadła na ziemie . Podbiegłem do niej i podniosłem z ziemi . Zbiegłem po schodach znowu krzycząc w niebo głosy i błagając o pomoc . Jej matka znowu zadzwoniła po karetkę .
  Po chwili karetka była pod hotelem ,a do środka wpadli lekarze z noszami . Zabrali ją z moich rąk , położyli na nosze i szybko wpakowali do karetki i nim się obejrzałem odjechali razem z jej matką . Wszyscy obecni w holu zaczęli na mnie patrzeć . Rozejrzałem się dookoła i czym prędzej wybiegłem z pomieszczenia na dwór starając się jak najszybciej złapać jakąś taksówkę . Gdy mi się udało , poprosiłem go o dowóz do szpitala . Jakąś minutę później byliśmy na miejscu . Zapłaciłem taksówkarzowi i pobiegłem do budynku .
-Maja Emboaba , co z nią ? Gdzie leży ? – zapytałem pielęgniarkę stojącą za biurkiem .
-Pan z rodziny ? Tam była już jej matka ..
-Ja .. – zacząłem się jąkać – Ja .. ja jestem jej .. narzeczonym ! – banał ! Ale to było jedyne co mi teraz przyszło na myśl – Co z nią ?
-Straciła przytomność i próbują ją ocucić . Niby zwykłe omdlenie , ale w stanie pani Mai nie wolno niczego lekceważyć . Na razie nie może pan wejść , ale zapewniam pana że gdy będzie się coś działo to pana powiadomię , a niech na razie pan usiądzie w poczekalni – powiedziała i odeszła z jakąś teczką .
  Usiadłem na plastikowym krzesełku i zacząłem się zastanawiać . W jakim stanie ? Co jej jest ?
Chciałem .. jej powiedzieć . Że mi się podoba i że ten pocałunek wcale nie był spowodowany adrenaliną .. Ja chyba ją kocham . Morata opowiedział mi o tym chłopaku , którego spotkali jak Maja oprowadzała go po Rio . Postanowiłem .. że jej powiem . Nie mogę czekać .. Jeszcze ją stracę przez jakiegoś Lucas’a .
Ale teraz najważniejsze jest to , żeby Mai nic się nie stało .
  Podszedłem do butli z wodą , chwyciłem kubek i nalałem sobie cieczy . Z powrotem usiadłem na miejscu i zacząłem obracać kubek palcami . Przecież minęła już godzina .. Vincente mnie zabije jeśli nie przyjdę na trening ! Ale .. przecież i tak mam nie być w wyjściowym składzie . Uznał że na meczu z… da odpocząć tym co grali z Belgią . W końcu to nie jest aż tak straszny przeciwnik .. A zresztą chłopacy pewnie powiedzą mu że Maja trafiła do szpitala i mi wybaczy .. W końcu to del Bosque , wybaczy .. Chyba. Ale na wszelki wypadek wysłałem Juanowi wiadomość , że jestem w szpitalu u Majki i żeby mnie jakoś usprawiedliwił .
-Pani Herrera jest już wy budzona , ale nie wiem czy może pan tam wejść.. – przede mną ustała ta sama pielęgniarka . Spojrzałem na nią błagalnie –No dobrze .. Ale tylko na 5 minut bo za chwile ma dodatkowe badania .. I proszę jej nie denerwować – uśmiechnęła się . – 122
  Ruszyłem w stronę wskazanej sali . 120 , 121 i 122 . Spojrzałem przez szybę . Leżała w łóżku a obok była jej mama , trzymała ją za rękę . Delikatnie otworzyłem drzwi . Obydwie spojrzały w moją stronę .
-To ja .. ja pójdę po wodę – powiedziała jej mama i się uśmiechnęła – Za chwilkę wracam .
  Usiadłem obok niej i spojrzałem na nią .
-Przepraszam – powiedzieliśmy w tym samym czasie .
-A ty za co ? To ja Ciebie przepraszam .. nie powinnam tak na ciebie naskoczyć . Poniosło mnie .. Przepraszam .
-Nie , nie przepraszaj .
-Mieliśmy porozmawiać ..
-No właśnie .. – zacząłem ale wtem do sali wparował lekarz . No cholera !
-O przepraszam .. Potem porozmawiacie . – uśmiechnął się do mnie – Muszę zabrać Majkę na badania .
*Dwie godziny pó
źniej*
  Z tego co mówiła lekarz, te badania mogą potrwać bardzo długo . Prześwietlenia i te sprawy .. Powiedział żebym wrócił do domu i wrócił ok. 20 , wtedy wszystkie badania będą już skończone . Więc wróciłem na trening .
*Majka*
  Chciałam porozmawiać z Alvaro , ale nie mogłam . Zastanawiało mnie to co on chciał mi powiedzieć .
Na krzesełku ponownie usiadła moja mama . Uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę . Odwzajemniłam gest i mój wzrok skierowałam w sufit . Po chwili przyszła pielęgniarka i zaczęła wymieniać mi kroplówkę .
-No Majka – zaczął mój lekarz – To nic poważnego .. I musisz zgłaszać się do mnie na badania co jakiś tydzień . I raz zostaniesz tydzień na badania . I przepiszę ci nowe leki , bo stare … już przestałem wierzyć w ich działanie. – Szczerze mówią to nie słuchałam co mówił . Za każdym razem mówił to samo , że badania , lekki itp. Mnie to już po prostu nie obchodziło .
*Dwa dni później*
  Dzisiaj swój mecz ma Hiszpania . Grają z .. . Jak na wcześniejszym meczu usiadłam na ławce dla szkoleniowców , obok Arbeloi i Moraty . Arbeloa przyszedł do mnie do szpitala , i gdy już zabierał się za mówienie , do Sali niczym Batman za Jokerem wpadł Ramos , Fabregas , Torres ,Morata i Casillas . Od tamtej pory w ogóle z nim nie rozmawiałam .
  Hymny obu państw , i arbiter rozpoczął 1 połowę . Już w 10 minucie piłkę do bramki przeciwników wbił Tello , po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykonanego przez Torresa .
-Majka – zaczął Arbeloa – Ja chciałem ci powiedzieć , że .. no ten – zaczął się jąkać – No bo .. Ja chciałem tylko .. Bo ja cię .. kocham cię no !- spojrzałam na niego ze zdziwieniem . – I chce wiedzieć , czy ty też .. coś czujesz do mnie .
-Ja .. Alvaro , ciężko to powiedzieć . Ale .. ja też cię kocham – uśmiechnęłam się , a po chwili poczułam jego wargi na swoich . I chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie .
  Mecz zakończył się wynikiem 2:0 , druga bramkę z karnego zdobył Morata , którego wpuścili na boisko w 75 minucie .
Mecz się zakończył . Wszyscy udali się do szatni . Wstałam z ławki , a zaraz za mną Alvaro . Objął mnie od tyłu i pocałował w policzek
-Kocham cię – szepnął po czym złapał moją rękę i z uśmiechem pociągnął mnie do szatni La Roja . – No to gratulacje – powiedział wchodząc do szatni . Chłopacy właśnie się przebierali i fetowali zwycięstwo różnymi tańcami . Wszyscy spojrzeli w naszym kierunku , a szczególnie na nasze ręce . Po chwili jakby nigdy nic wrócili do świętowania .
  Wszyscy wsiedliśmy do autobusu Reprezentacji i wróciliśmy do hotelu . Udałam się do swojego pokoju . Położyłam się na łóżku szeroko się uśmiechnęłam . Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi . Rzuciłam krótkie ,,Proszę’’ a po chwili drzwi powoli zaczęły się uchylać , a w nich pojawił się Alvaro .
-Mogę – zapytał cicho .
-Wchodź – odpowiedziałam szeptem i uśmiechnęłam się . Usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę , w ten sposób że jego dłonie otulały moją .Oparłam się o jego ramie i zamknęłam oczy .
-Wiesz co ? – zapytał – Torres już zasypywał mnie pytaniami , i sądzę że w każdej chwili może się tu pojawić . Z Ramosem . Bo wiesz , on taki ciekawy świata jest ten nasz Sergio – zaśmiał się .
  Spojrzał na mnie a po chwili delikatnie musnął moje usta , tym samym wywołując na moim ciele ciarki . Odwzajemniłam pocałunek , a po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi , które oderwało nad od siebie .
-Proszę – powiedziałam .
-Oo , Majka ! – zaczął Torres zamykając za sobą drzwi – O . I Arbeloa też jest i powiedźcie mi o co tu chodzi ?
-No a o co ma chodzić ? – zaśmiałam się
-No czy wy .. wy razem jesteście ? – powiedział po czym spojrzałam na Alvaro . Kiwnął porozumiewawczo głową .
-Ta..
-Nando no ! Ja też chce wiedzieć no ! – do pokoju wpadł Ramos – Przegapiłem coś ?

/\/\
Za wszelkie błędy przepraszam , jestem strasznie roztrzepana .
Ale i tak mało kto to czyta , prawda?

niedziela, 29 września 2013

3.Klucz do mojego serca, wyrzuć gdzieś daleko w morze

-To .. Ten .. – jąkałam się – Nic ważnego . – chwyciłam go i już miałam go wrzucić do pudełka , ale Fernando usilnie mi to uniemożliwił stając przede mną
-Ej no proszę .. Pokaż – zrobił maślane oczka . A zresztą ..
-No dobra .. trzymaj – wręczyłam mu medal .
-Wooo ! – zaczął – 1 miejsce w Copa America U-17 2004 ? No gratulacje – uśmiechnął się . No to się kurde zaczęło . – A masz coś jeszcze ? – pokiwałam twierdząco głową – A możesz .. Pokazać ? Jeśli nie to okej . Chwyciłam pudło i mu je wręczyłam . Usiedliśmy na podłodze i zaczął wszystko oglądając powtarzając przy tym co chwila – Wow .
-Oj przestań – uśmiechnęłam się .
-No to ty .. Praktycznie wszystkie najlepsze medale Brazylii i Ameryki Południowej . A w jakim klubie byłaś ? – zapytał zaciekawiony .
-Przez kilka lat w Fluminense , a potem w Santosie . Przeprowadziłam się do Sao Paulo i tam mieszkałam . Potem wróciłam do Rio , a następne kilka lat spędziłam w Madrycie .
-To już nie grasz ? Dlaczego ?!
-To nie widziałeś mojej niezdarności ? – zaśmiałam się razem z nim – No .. no nie mogę po prostu grać . – powiedziałam a w tym samym czasie do pokoju wparował Ramos .
-Przepraszam , że bez pukania ale nie widziałaś gdzieś Nan… - zaczął i w tym samym czasie spojrzał na nas siedzących na podłodze , jak i na medale – Wow ! Czyje to ?
-Moje , wiesz ? – Fernando wyszczerzył zęby .
-Nie wiedziałem że grałeś w Lidze Brazylijskiej – powiedział uważnie przyglądając się złotemu medalowi Mistrzostw Brazylii . – Majka , to twoje ?
-No .. tak w pewnym sensie .
-I ta piłka –Ramos spojrzał na piłkę z podpisami – Wow ! Ronaldinho , Pele . Ale dobra dobra .. dajemy ci spokój – zaśmiał się – Ale zgarnę od Ciebie autograf ! I zapraszam Cię na naszą imprezę i nie możesz odmówić , więc za godzinę u nas ! – powiedział a po chwili złapał Torresa za kaptur i pociągnął w stronę drzwi .
  Schowałam wszystkie moje medale a całe pudło z powrotem wpakowałam do szafy . Podeszłam do szafki i zaczęłam szukać jakiś ciuchów na tę całą imprezę . Założyłam ciemno bordowe spodenki , białą koszulkę a włosy zostawiłam rozpuszczone , tylko je wyczesałam . Lekko się umalowałam i nim się obejrzałam na zegarku widniała godzina 17 . Ktoś znowu zaczął pukać do mojego pokoju . Krzyknęłam , że otwarte a drzwi nieśmiało się otworzyły . Za nimi stał Arbeloa .
-To przychodzisz ? Bo oni już tam .. zaczęli – spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-T..tak . już idę .
-To chodź ze mną . A tak a propos . Ładnie wyglądasz – uśmiechnął się jeszcze szerzej .
-O .. Dziękuję . Ty też – zaśmiałam się po czym razem udaliśmy się do pokoju 324 , należącego głównie do Fabregasa – to on tam rządził . No przynajmniej jego zdaniem .
  Weszłam do pokoju , w którym byli już praktycznie wszyscy piłkarze . W tle leciała jakaś Hiszpańska muzyka . Usiadłam obok Torresa i zaczęłam rozglądać się po pokoju .
-No to jak się bawisz ? – zaśmiał się Fernando .
-Wyśmienicie !
-No to może zatańczysz ? – zapytał i wyciągnął swoją rękę . Złapałam ją i wstałam z kanapy po czym zaczęliśmy tańczyć do piosenki Watch Out For This .
Po chwili podszedł do nas Arbeloa .
-Odbijany ! – powiedział po czym chwycił mnie za ręce. Widać było , że wypił kilka piw . Ale to i tak bez znaczenia bo wszyscy tu piją . Z głośników Pedro w tym samym poleciało Where’d We go . Alvaro objął mnie w pasie , a ja po tym zarzuciłam mu ręce na szyję . Uśmiechnął się po czym zaczęliśmy tańczyć  Gdy piosenka się skończyła usiadłam na miejsce obok Fernando . Upiłam łyk wina , które wręczył mi Fabregas . Poczułam falę ciepła przepływającą po moim ciele . Nim się obejrzałam , opróżniłam zawartość kieliszka .
 A u chłopaków właśnie trwała zacięta dyskusja o meczu z Czarnogórą . Właśnie , są w Grupie C z Czarnogórą , Japonią i Bośnią i Hercegowiną . Natomiast Brazylia jest w grupie A z Anglią , Włochami i Belgią .
-A może zagramy w butelkę – zaproponował entuzjastycznie Alba wymachując w górze butelką Brahma Malzbier . Dookoła rozeszło się równie entuzjastyczne : Taak !
  Zaczęli grać . Na szczęście ani razu nie wypadło na mnie . Pomysłodawca – Jordi Alba – musiał przejść na rękach cały korytarz i wróciwszy do pokoju wypić butelkę piwa . Potem trochę kręciło mu się w głowie , ale wyszedł z tego . Torres musiał zadzwonić do swojej żony i powiedzieć że ją kocha , a zważywszy na to że w Hiszpanii jest teraz jakaś 1 w nocy , z tego telefonu zapewne zbytnio zadowolony – nie była .
 Było jeszcze kilka zadań podobnych do pierwszego , Ramos musiał zatańczyć Gangnam Style a Arbeloa musiał ułożyć własny układ do piosenki ,,Love Me Again’’ . No szczerze powiedziawszy .. dobrze że nie zostali tancerzami , tylko piłkarzami !
Usiadłam z powrotem na kanapie , tym razem obok Alvaro . Praktycznie wszyscy tańczyli , mimo że byli tam sami chłopacy . Głównie były to wygłupy , a nie taniec .
-Wiesz co – zaczął Alvaro i oparł swoją rękę i moje ramie – Ty mi się bardzo podobasz ! Ale wiesz .. jestem nieufny w stosunku do kobiet . Wiesz , zdradziła mnie kiedyś taka jedna .. Ale ty mi się bardzo podobasz .
-A ty jesteś barrdzo pijanym człowiekiem – zaśmiałam się .
-Ale ja nie umiem kłamać –czknął – Chciałbym cię pocałować , ale wiem że nie mogę . – powiedział zbliżając się na niebezpieczną odległość.
-Alvaro , nie pij już – kontynuowałam i odsunęłam się kilka centymetrów. Nie brałam jego słów na serio , bo wiedziałam że dużo wypił co było można rozpoznać po jego zachowaniu i sposobie wymowy . Po chwili jednak obok mnie pojawiła się nowa twarz w kadrze Hiszpanii : Alvaro , ale Morata .
-Może zatańczysz ? – zaproponował . Spojrzałam na Arbeloę po czym kiwnęłam twierdząco głową i uśmiechnęłam się .
-Oczywiście – wstałam z łóżka i ruszyłam za Moratą . Zaczęliśmy tańczyć do Treasure .
  Po około 3 godzinach wszyscy mieli już dość , a połowa spała na podłodze już od godziny . Między innymi Arbeloa , który spał przytulony do Jordiego . Jedyny nie pijący z osobników płci męskiej z Reprezentacji Hiszpanii to Torres . No ale ktoś przecież musiał pilnować całej tej gromady !
-Idziesz ? – zapytał Fernando – Bo mi się osobiście spać chce . Ale oni sobie chyba poradzą , prawda ?
-Idę idę . Ja też już usypiam – uśmiechnęłam się i wstałam po czym razem udaliśmy się do wyjścia gasząc za sobą światło i wyłączając muzykę .
-No to .. Dobranoc – uśmiechnął się i szepnął .
-Dobranoc – odwzajemniłam i udałam się w stronę swojego pokoju . Przebrałam się w moją ulubioną piżamę i w spokoju położyłam się spać . Nareszcie , w swoim własnym łóżku !
**Godzina 12:30**
  Obudziły mnie jak zawsze promienie słońca padające z mojego okna prosto na moją twarz . Uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka . Chwyciłam ubrania z mojej szafki i przebrałam się po czym wyszłam z pokoju i udałam się do pokoju chłopaków . Otworzyłam cicho drzwi i ku mojemu zdziwieniu w pokoju było posprzątane , a na łóżku leżał tylko Alba i Arbeloa . Już im współczuje tego kaca i bólu głowy ! Inni piłkarze siedzieli na kanapie i w jej okolicach i oglądali TV jednocześnie sącząc herbatę lub kawę z kubków . No widzę że ich kac też nie oszczędza .
-Jak tam chłopaczki ? – zaśmiałam się – Widzę że zdrowi , cali i gotowi do jutrzejszego treningu !
-Oj tam – zaczął Mata – Trening jutro jest .
-No właśnie chyba .. no chyba powiedziałam że jutro .
-No tak , powiedziałaś – zaśmiali się – Ale ! Ale chyba .. no chyba do jutra nam przejdzie ! – powiedział Morata – Gorzej z nimi – wszyscy spojrzeli się a Albę i Arbeloę . No mają racje .. Ci to dopiero będą mieli problem .
-No to ja was zostawiam – zaśmiałam się .
-Nie no , zostań .
-Nie nie . Idę się przejść . Idzie ktoś ze mną ? Z chęcią oprowadzę po Rio .
-To ja ! – wyrwał się Morata . – A mogę ?
-Oczywiście – uśmiechnęłam się – To za pół godziny w holu . Bo muszę jeszcze coś załatwić .
  Zamknęłam za sobą drzwi i podbiegłam do windy . Po chwili byłam już w holu . Wybiegłam prosto w stronę recepcji , gdzie stała już moja siostra .
-Hej – powiedziała .
-No cześć , cześć – odpowiedziałam – Słuchaj .. Ja idę z Moratą tak przejść się po Rio , może idziesz z nami , co ?
-Nie .. Mam się dzisiaj spotkać z dziewczynami i omówić sprawy dotyczące tej pracy , no wiesz . W tym biurze .
-Okej- powiedziałam i wyciągnęłam z kieszeni telefon w celu zobaczenia godziny . 13:30
-Kate ! – usłyszałam – Już jestem , możemy iść ! – uśmiechnął się Morata .
  Wyszliśmy i oprowadziłam go po niemalże wszystkich zakamarkach Rio De Janeiro . Począwszy od plaży , która mieliśmy praktycznie przed hotelem , wszystkie najpiękniejsze promenady Rio . Cały czas chodził i robił zdjęcia , a kilkakrotnie został poproszony o autograf od Brazylijskich kibiców . Gdy doszliśmy do pomnika Jezusa , Alvaro wręczył mi aparat i ustał przed pomnikiem , rozkładając szeroko ręce . Ubawiłam się przy tym ! Naprawdę .
Potem odebrał mi aparat i przytulił mnie robiąc nam zdjęcie .
 Dawno się tak nie bawiłam jak z Alvaro . Chodziliśmy tak po Rio , śmiejąc się w niebogłosy . Doszliśmy do mojej starej szkoły . Spojrzałam na nią , a wszystkie wspomnienia jakie z niebyły związane zaczęły odżywać. Pamiętam jak usiadłam w roku hali po tym jak taka jedna dziewczyna powiedziała mi że jestem beznadziejna w piłce nożnej , i zaczęłam płakać . Wtedy podszedł do mnie trener i zaczął ze mną rozmawiać . Wtedy w siebie po prostu uwierzyłam .. Z dnia na dzień coraz więcej trenowałam , aż w końcu ktoś wpadł na pomysł udania się do szkółki Fluminense . Przyjęli mnie ! Potem było już tylko lepiej . No ale do czasu .
-A poczekaj , jak nazywa się ta plaża . Bo zawsze zapominam – zaśmiał się .
-Copacabana .
-Aaaa no tak . – powiedział a ja zatrzymałam się na chwilę i rozejrzałam się wokoło . I zobaczyłam go..
-A teraz chodź tam , ale szybko – powiedziałam i ruszyłam jeszcze szybciej . Nie chciałam rzucać się w oczy w Rio , nie chciałam żeby ktokolwiek z moich znajomych wiedział że wróciłam . No po prostu nie chciałam . A zwłaszcza on ..
-Maja? – usłyszałam za sobą . Zatrzymałam się i zacisnęłam oczy , po czym usłyszałam że biegnie w moją stronę – Nie powiedziałaś że wracasz ! – uśmiechnął się – Wiesz jak tęskniłem ? – przytulił mnie .
-Też tęskniłam – odwzajemniłam gest – To jest Alvaro Morata – wskazałam na Hiszpana – A raczej wiesz kim on jest , prawda ?
-No jasne – zaśmiał się i przybił piątkę z Moratą – Ty grasz w Realu , co nie ?
-Taktak . – uśmiechnął się .
-A co robicie na mieście ? Niedługo Mistrzostwa Świata , co nie ?
-No właśnie , ich reprezentacja jest u nas w hotelu . A ja wróciłam żeby pomóc rodzicom . A teraz właśnie oprowadzam Alvaro .
-A gdzie reszta ?
-No oni nie są tak jakby zdolni do tego żeby gdziekolwiek iść – zaśmiał się Alvaro .
-Aaa .. Rozumiem . To ja was zostawię . Mam trening i muszę już iść . Ale spotkamy się potem ?
-Dobra dobra . To przed hotelem .
-Okej – powiedział – To pa – pocałował mnie w policzek , a Alvaro ponownie przybił piątkę .
  Ruszyliśmy dalej , Alvaro wypytywał o praktycznie wszystko , no ale przecież p oto go tu zabrałam . Żeby jakoś poznał Rio , no bo w końcu nie będzie siedział w hotelu skoro ma okazje zwiedzić miasto !
-A poczekaj , kto to był ? – zapytał
-Masz refleks – zaśmiałam się – To był mój tak jakby były najlepszy przyjaciel . Były , bo nie widziałam go od jakiś 5 lat .
-A dlaczego ?
-Bo przeprowadziłam się do Madrytu – uśmiechnęłam się – Tak , no więc już wszystko widziałeś . No prawie wszystko . Maracanę zobaczysz na waszych meczach . I macie bilety na mecz otwarcia , co nie ?
-No mamy .
- Mecz otwarcia jest w Sao Paulo. Wiesz , Brazylia gra z Belgią . A teraz lepiej wracamy , bo jakoś pogoda się psuje . – powiedziałam i zaczęliśmy iść w stronę hotelu . Po drodze opowiadał jak to jest w Realu , i jak to cieszy się że powołali go na Mistrzostwa Świata .
  Gdy wróciliśmy , od razu zajrzeliśmy do pokoju chłopaków . Arbeloa i Alba byli już na nogach . Siedzieli przed telewizorem z kubkami wody i narzekali jak to bardzo ich boli głowa .
Następnego dnia chłopacy zaczęli treningi . Szli na trening po 9 , wracali o 17 , a potem chodzili po hotelu i się wygłupiali . Dostałam nawet kilka biletów ! Na mecz otwarcia , na który Ida wszystkie drużyny . I oczywiście prosto z rąk Bosque bilety na wszystkie mecze Reprezentacji Hiszpanii . Takie bardziej VIP , bo mam siedzieć na ławce dla sztabu medycznego . Nie wiem dlaczego , ale okej . Mi pasuje . Jak najbardziej.
 Nadszedł 12 . Wszyscy szykowali się na mecz i oczywiście obstawiali wynik . O 16:50 byliśmy na stadionie . Mecz zaczynał się o 17 . Każdy usiadł na swoich miejscach i czekaliśmy na rozpoczęcie . Hymn Belgii , hymn Brazylii i tradycyjne odśpiewanie poza muzyką .
Już w 5 minucie do bramki Belgów piłkę wpakował Hulk w asyście Neymara. 14 minut później na 1:1 wyrównał Hazard pokonując linię obrony Brazylii i popisując się pięknym dryblingiem . Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:1 .
-Świetny mecz , prawda ? – usłyszałam za sobą i odwróciłam się . Ujrzałam Arbeloę .
-No przecież – zaśmiałam się – To w końcu Brazylia .
  Zaczęła się druga połowa . Przewaga Belgów , ale to Brazylia wyszła z inicjatywą i w tym momencie , w 73 minucie piłkę do bramki wpakował Oscar , któremu asystował Fred . Stadion wprost oszalał , gdy sędzia gwizdnął po raz ostatni . Tak ! Brazylia ma 3 punkty .
Wszyscy wyszliśmy ze stadionu i autobusem wróciliśmy do hotelu . Chłopacy jeszcze chodzili i obstawiali kolejne wyniki . Oni swój pierwszy mecz mają 14 czerwca .
-Musisz iść na badania – w drzwiach mojego pokoju stanął tata . – 16 czerwca – podszedł i usiadł obok mnie na łóżku .
-Dobrze – odłożyłam moją książkę .
-Wiem .. że to jest dla ciebie ciężkie . Ale to minie , pamiętaj – pocałował mnie w czoło .
-Oczywiście – uśmiechnęłam się i przytuliłam tatę .
-Podoba Ci się któryś ? – tata wyszczerzył żeby i zabawnie poruszył brwiami .
-Tato ! – krzyknęłam jednocześnie się śmiejąc .
-No co ? Się pytam tylko .
  Jutro chłopacy grają swój pierwszy mecz z Japonią i z samego rana lecimy do Salvadoru. Chodzą podenerwowani , ale no przecież to Mistrzowie Świata . Uda im się , z pewnością . Niby całym sercem powinnam być za Brazylią i tylko za nią , ale jednak od niedawna wzbudziłam w sobie miłość do Reprezentacji Hiszpanii .
Wszyscy usiedliśmy na swoich miejscach . No tak . Mecz zaczyna się za jakieś 20 minut . Hiszpanie zwarci i gotowi do meczu weszli na murawę i z głośników poleciał hymn Japonii , a zaraz po nim hymn Hiszpanii . Mecz rozpoczęty !
  W 30 minucie padł pierwszy gol .. Ale dla Japonii ! Arbiter zakończył pierwszą połowę . W pierwszej gra im się kompletnie nie kleiła .
  2 polowa . Hiszpanie przeważają na boisku . Ale jest 80 minuta . Hiszpanie przejmują piłkę na środku boiska , zaczynają swoją tiki-takę i podanie do najbardziej wysuniętego Alvaro i .. GOL ! 1-1 ! Arbeloa ! trybuny oszalały . Ale zaraz zaraz , dlaczego obrońca był tak wysunięty ?Nieważne !W takiej sytuacji każdy zapomina o swojej pozycji . Znam to .
  A Hiszpanie podbiegli do ławki szkoleniowców i zaczęli się cieszyć . Arbeloa podbiegł do mnie , uniósł i zaczął kręcić wokół swojej własnej osi . Gdy opuścił mnie , ja pozostałam w jego objęciu . Nasze spojrzenia się spotkały i .. pocałował mnie .

/\/\/\
Rozdział pisany pod presją , za błędy przepraszam serdecznie .
Witaj Polsko ! Październik się zbliża , bilet miesięczny trzeba kupić !
To jest takie dobijające .