-To .. Ten .. – jąkałam się
– Nic ważnego . – chwyciłam go i już miałam go wrzucić do pudełka , ale
Fernando usilnie mi to uniemożliwił stając przede mną
-Ej no proszę .. Pokaż – zrobił maślane oczka . A zresztą ..
-No dobra .. trzymaj – wręczyłam mu medal .
-Wooo ! – zaczął – 1 miejsce w Copa America U-17 2004 ? No gratulacje –
uśmiechnął się . No to się kurde zaczęło . – A masz coś jeszcze ? – pokiwałam
twierdząco głową – A możesz .. Pokazać ? Jeśli nie to okej . Chwyciłam pudło i
mu je wręczyłam . Usiedliśmy na podłodze i zaczął wszystko oglądając
powtarzając przy tym co chwila – Wow .
-Oj przestań – uśmiechnęłam się .
-No to ty .. Praktycznie wszystkie najlepsze medale Brazylii i Ameryki
Południowej . A w jakim klubie byłaś ? – zapytał zaciekawiony .
-Przez kilka lat w Fluminense , a potem w Santosie . Przeprowadziłam się do Sao
Paulo i tam mieszkałam . Potem wróciłam do Rio , a następne kilka lat spędziłam
w Madrycie .
-To już nie grasz ? Dlaczego ?!
-To nie widziałeś mojej niezdarności ? – zaśmiałam się razem z nim – No .. no
nie mogę po prostu grać . – powiedziałam a w tym samym czasie do pokoju
wparował Ramos .
-Przepraszam , że bez pukania ale nie widziałaś gdzieś Nan… - zaczął i w tym
samym czasie spojrzał na nas siedzących na podłodze , jak i na medale – Wow !
Czyje to ?
-Moje , wiesz ? – Fernando wyszczerzył zęby .
-Nie wiedziałem że grałeś w Lidze Brazylijskiej – powiedział uważnie
przyglądając się złotemu medalowi Mistrzostw Brazylii . – Majka , to twoje ?
-No .. tak w pewnym sensie .
-I ta piłka –Ramos spojrzał na piłkę z podpisami – Wow ! Ronaldinho , Pele .
Ale dobra dobra .. dajemy ci spokój – zaśmiał się – Ale zgarnę od Ciebie
autograf ! I zapraszam Cię na naszą imprezę i nie możesz odmówić , więc za
godzinę u nas ! – powiedział a po chwili złapał Torresa za kaptur i pociągnął w
stronę drzwi .
Schowałam wszystkie moje medale a całe
pudło z powrotem wpakowałam do szafy . Podeszłam do szafki i zaczęłam szukać
jakiś ciuchów na tę całą imprezę . Założyłam ciemno bordowe spodenki , białą
koszulkę a włosy zostawiłam rozpuszczone , tylko je wyczesałam . Lekko się
umalowałam i nim się obejrzałam na zegarku widniała godzina 17 . Ktoś znowu
zaczął pukać do mojego pokoju . Krzyknęłam , że otwarte a drzwi nieśmiało się
otworzyły . Za nimi stał Arbeloa .
-To przychodzisz ? Bo oni już tam .. zaczęli – spojrzał na mnie i uśmiechnął
się.
-T..tak . już idę .
-To chodź ze mną . A tak a propos . Ładnie wyglądasz – uśmiechnął się jeszcze
szerzej .
-O .. Dziękuję . Ty też – zaśmiałam się po czym razem udaliśmy się do pokoju
324 , należącego głównie do Fabregasa – to on tam rządził . No przynajmniej
jego zdaniem .
Weszłam do pokoju , w którym byli już
praktycznie wszyscy piłkarze . W tle leciała jakaś Hiszpańska muzyka . Usiadłam
obok Torresa i zaczęłam rozglądać się po pokoju .
-No to jak się bawisz ? – zaśmiał się Fernando .
-Wyśmienicie !
-No to może zatańczysz ? – zapytał i wyciągnął swoją rękę . Złapałam ją i
wstałam z kanapy po czym zaczęliśmy tańczyć do piosenki Watch Out For This .
Po chwili podszedł do nas Arbeloa .
-Odbijany ! – powiedział po czym chwycił mnie za ręce. Widać było , że wypił
kilka piw . Ale to i tak bez znaczenia bo wszyscy tu piją . Z głośników Pedro w
tym samym poleciało Where’d We go . Alvaro objął mnie w pasie , a ja po tym
zarzuciłam mu ręce na szyję . Uśmiechnął się po czym zaczęliśmy tańczyć Gdy piosenka się skończyła usiadłam na
miejsce obok Fernando . Upiłam łyk wina , które wręczył mi Fabregas . Poczułam
falę ciepła przepływającą po moim ciele . Nim się obejrzałam , opróżniłam
zawartość kieliszka .
A u chłopaków właśnie trwała zacięta
dyskusja o meczu z Czarnogórą . Właśnie , są w Grupie C z Czarnogórą , Japonią
i Bośnią i Hercegowiną . Natomiast Brazylia jest w grupie A z Anglią , Włochami
i Belgią .
-A może zagramy w butelkę – zaproponował entuzjastycznie Alba wymachując w
górze butelką Brahma Malzbier . Dookoła rozeszło się równie entuzjastyczne :
Taak !
Zaczęli grać . Na szczęście ani razu
nie wypadło na mnie . Pomysłodawca – Jordi Alba – musiał przejść na rękach cały
korytarz i wróciwszy do pokoju wypić butelkę piwa . Potem trochę kręciło mu się
w głowie , ale wyszedł z tego . Torres musiał zadzwonić do swojej żony i
powiedzieć że ją kocha , a zważywszy na to że w Hiszpanii jest teraz jakaś 1 w
nocy , z tego telefonu zapewne zbytnio zadowolony – nie była .
Było jeszcze kilka zadań podobnych do
pierwszego , Ramos musiał zatańczyć Gangnam Style a Arbeloa musiał ułożyć
własny układ do piosenki ,,Love Me Again’’ . No szczerze powiedziawszy ..
dobrze że nie zostali tancerzami , tylko piłkarzami !
Usiadłam z powrotem na kanapie , tym razem obok Alvaro . Praktycznie wszyscy
tańczyli , mimo że byli tam sami chłopacy . Głównie były to wygłupy , a nie
taniec .
-Wiesz co – zaczął Alvaro i oparł swoją rękę i moje ramie – Ty mi się bardzo
podobasz ! Ale wiesz .. jestem nieufny w stosunku do kobiet . Wiesz , zdradziła
mnie kiedyś taka jedna .. Ale ty mi się bardzo podobasz .
-A ty jesteś barrdzo pijanym człowiekiem – zaśmiałam się .
-Ale ja nie umiem kłamać –czknął – Chciałbym cię pocałować , ale wiem że nie
mogę . – powiedział zbliżając się na niebezpieczną odległość.
-Alvaro , nie pij już – kontynuowałam i odsunęłam się kilka centymetrów. Nie
brałam jego słów na serio , bo wiedziałam że dużo wypił co było można rozpoznać
po jego zachowaniu i sposobie wymowy . Po chwili jednak obok mnie pojawiła się
nowa twarz w kadrze Hiszpanii : Alvaro , ale Morata .
-Może zatańczysz ? – zaproponował . Spojrzałam na Arbeloę po czym kiwnęłam
twierdząco głową i uśmiechnęłam się .
-Oczywiście – wstałam z łóżka i ruszyłam za Moratą . Zaczęliśmy tańczyć do
Treasure .
Po około 3 godzinach wszyscy mieli już
dość , a połowa spała na podłodze już od godziny . Między innymi Arbeloa ,
który spał przytulony do Jordiego . Jedyny nie pijący z osobników płci męskiej
z Reprezentacji Hiszpanii to Torres . No ale ktoś przecież musiał pilnować
całej tej gromady !
-Idziesz ? – zapytał Fernando – Bo mi się osobiście spać chce . Ale oni sobie chyba
poradzą , prawda ?
-Idę idę . Ja też już usypiam – uśmiechnęłam się i wstałam po czym razem
udaliśmy się do wyjścia gasząc za sobą światło i wyłączając muzykę .
-No to .. Dobranoc – uśmiechnął się i szepnął .
-Dobranoc – odwzajemniłam i udałam się w stronę swojego pokoju . Przebrałam się
w moją ulubioną piżamę i w spokoju położyłam się spać . Nareszcie , w swoim
własnym łóżku !
**Godzina 12:30**
Obudziły mnie jak zawsze promienie
słońca padające z mojego okna prosto na moją twarz . Uśmiechnęłam się i wstałam
z łóżka . Chwyciłam ubrania z mojej szafki i przebrałam się po czym wyszłam z
pokoju i udałam się do pokoju chłopaków . Otworzyłam cicho drzwi i ku mojemu
zdziwieniu w pokoju było posprzątane , a na łóżku leżał tylko Alba i Arbeloa .
Już im współczuje tego kaca i bólu głowy ! Inni piłkarze siedzieli na kanapie i
w jej okolicach i oglądali TV jednocześnie sącząc herbatę lub kawę z kubków .
No widzę że ich kac też nie oszczędza .
-Jak tam chłopaczki ? – zaśmiałam się – Widzę że zdrowi , cali i gotowi do
jutrzejszego treningu !
-Oj tam – zaczął Mata – Trening jutro jest .
-No właśnie chyba .. no chyba powiedziałam że jutro .
-No tak , powiedziałaś – zaśmiali się – Ale ! Ale chyba .. no chyba do jutra
nam przejdzie ! – powiedział Morata – Gorzej z nimi – wszyscy spojrzeli się a
Albę i Arbeloę . No mają racje .. Ci to dopiero będą mieli problem .
-No to ja was zostawiam – zaśmiałam się .
-Nie no , zostań .
-Nie nie . Idę się przejść . Idzie ktoś ze mną ? Z chęcią oprowadzę po Rio .
-To ja ! – wyrwał się Morata . – A mogę ?
-Oczywiście – uśmiechnęłam się – To za pół godziny w holu . Bo muszę jeszcze
coś załatwić .
Zamknęłam za sobą drzwi i podbiegłam do
windy . Po chwili byłam już w holu . Wybiegłam prosto w stronę recepcji , gdzie
stała już moja siostra .
-Hej – powiedziała .
-No cześć , cześć – odpowiedziałam – Słuchaj .. Ja idę z Moratą tak przejść się
po Rio , może idziesz z nami , co ?
-Nie .. Mam się dzisiaj spotkać z dziewczynami i omówić sprawy dotyczące tej
pracy , no wiesz . W tym biurze .
-Okej- powiedziałam i wyciągnęłam z kieszeni telefon w celu zobaczenia godziny
. 13:30
-Kate ! – usłyszałam – Już jestem , możemy iść ! – uśmiechnął się Morata .
Wyszliśmy i oprowadziłam go po niemalże
wszystkich zakamarkach Rio De Janeiro . Począwszy od plaży , która mieliśmy
praktycznie przed hotelem , wszystkie najpiękniejsze promenady Rio . Cały czas
chodził i robił zdjęcia , a kilkakrotnie został poproszony o autograf od
Brazylijskich kibiców . Gdy doszliśmy do pomnika Jezusa , Alvaro wręczył mi
aparat i ustał przed pomnikiem , rozkładając szeroko ręce . Ubawiłam się przy
tym ! Naprawdę .
Potem odebrał mi aparat i przytulił mnie robiąc nam zdjęcie .
Dawno się tak nie bawiłam jak z Alvaro .
Chodziliśmy tak po Rio , śmiejąc się w niebogłosy . Doszliśmy do mojej starej
szkoły . Spojrzałam na nią , a wszystkie wspomnienia jakie z niebyły związane
zaczęły odżywać. Pamiętam jak usiadłam w roku hali po tym jak taka jedna
dziewczyna powiedziała mi że jestem beznadziejna w piłce nożnej , i zaczęłam płakać
. Wtedy podszedł do mnie trener i zaczął ze mną rozmawiać . Wtedy w siebie po
prostu uwierzyłam .. Z dnia na dzień coraz więcej trenowałam , aż w końcu ktoś
wpadł na pomysł udania się do szkółki Fluminense . Przyjęli mnie ! Potem było
już tylko lepiej . No ale do czasu .
-A poczekaj , jak nazywa się ta plaża . Bo zawsze zapominam – zaśmiał się .
-Copacabana .
-Aaaa no tak . – powiedział a ja zatrzymałam się na chwilę i rozejrzałam się
wokoło . I zobaczyłam go..
-A teraz chodź tam , ale szybko – powiedziałam i ruszyłam jeszcze szybciej .
Nie chciałam rzucać się w oczy w Rio , nie chciałam żeby ktokolwiek z moich
znajomych wiedział że wróciłam . No po prostu nie chciałam . A zwłaszcza on ..
-Maja? – usłyszałam za sobą . Zatrzymałam się i zacisnęłam oczy , po czym
usłyszałam że biegnie w moją stronę – Nie powiedziałaś że wracasz ! –
uśmiechnął się – Wiesz jak tęskniłem ? – przytulił mnie .
-Też tęskniłam – odwzajemniłam gest – To jest Alvaro Morata – wskazałam na
Hiszpana – A raczej wiesz kim on jest , prawda ?
-No jasne – zaśmiał się i przybił piątkę z Moratą – Ty grasz w Realu , co nie ?
-Taktak . – uśmiechnął się .
-A co robicie na mieście ? Niedługo Mistrzostwa Świata , co nie ?
-No właśnie , ich reprezentacja jest u nas w hotelu . A ja wróciłam żeby pomóc
rodzicom . A teraz właśnie oprowadzam Alvaro .
-A gdzie reszta ?
-No oni nie są tak jakby zdolni do tego żeby gdziekolwiek iść – zaśmiał się
Alvaro .
-Aaa .. Rozumiem . To ja was zostawię . Mam trening i muszę już iść . Ale
spotkamy się potem ?
-Dobra dobra . To przed hotelem .
-Okej – powiedział – To pa – pocałował mnie w policzek , a Alvaro ponownie
przybił piątkę .
Ruszyliśmy dalej , Alvaro wypytywał o
praktycznie wszystko , no ale przecież p oto go tu zabrałam . Żeby jakoś poznał
Rio , no bo w końcu nie będzie siedział w hotelu skoro ma okazje zwiedzić
miasto !
-A poczekaj , kto to był ? – zapytał
-Masz refleks – zaśmiałam się – To był mój tak jakby były najlepszy przyjaciel
. Były , bo nie widziałam go od jakiś 5 lat .
-A dlaczego ?
-Bo przeprowadziłam się do Madrytu – uśmiechnęłam się – Tak , no więc już
wszystko widziałeś . No prawie wszystko . Maracanę zobaczysz na waszych meczach
. I macie bilety na mecz otwarcia , co nie ?
-No mamy .
- Mecz otwarcia jest w Sao Paulo. Wiesz , Brazylia gra z Belgią . A teraz
lepiej wracamy , bo jakoś pogoda się psuje . – powiedziałam i zaczęliśmy iść w
stronę hotelu . Po drodze opowiadał jak to jest w Realu , i jak to cieszy się
że powołali go na Mistrzostwa Świata .
Gdy wróciliśmy , od razu zajrzeliśmy do
pokoju chłopaków . Arbeloa i Alba byli już na nogach . Siedzieli przed
telewizorem z kubkami wody i narzekali jak to bardzo ich boli głowa .
Następnego dnia chłopacy zaczęli treningi . Szli na trening po 9 , wracali o 17
, a potem chodzili po hotelu i się wygłupiali . Dostałam nawet kilka biletów !
Na mecz otwarcia , na który Ida wszystkie drużyny . I oczywiście prosto z rąk Bosque
bilety na wszystkie mecze Reprezentacji Hiszpanii . Takie bardziej VIP , bo mam
siedzieć na ławce dla sztabu medycznego . Nie wiem dlaczego , ale okej . Mi
pasuje . Jak najbardziej.
Nadszedł 12 . Wszyscy szykowali się na
mecz i oczywiście obstawiali wynik . O 16:50 byliśmy na stadionie . Mecz
zaczynał się o 17 . Każdy usiadł na swoich miejscach i czekaliśmy na
rozpoczęcie . Hymn Belgii , hymn Brazylii i tradycyjne odśpiewanie poza muzyką
.
Już w 5 minucie do bramki Belgów piłkę wpakował Hulk w asyście Neymara. 14
minut później na 1:1 wyrównał Hazard pokonując linię obrony Brazylii i
popisując się pięknym dryblingiem . Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:1
.
-Świetny mecz , prawda ? – usłyszałam za sobą i odwróciłam się . Ujrzałam
Arbeloę .
-No przecież – zaśmiałam się – To w końcu Brazylia .
Zaczęła się druga połowa . Przewaga
Belgów , ale to Brazylia wyszła z inicjatywą i w tym momencie , w 73 minucie
piłkę do bramki wpakował Oscar , któremu asystował Fred . Stadion wprost
oszalał , gdy sędzia gwizdnął po raz ostatni . Tak ! Brazylia ma 3 punkty .
Wszyscy wyszliśmy ze stadionu i autobusem wróciliśmy do hotelu . Chłopacy
jeszcze chodzili i obstawiali kolejne wyniki . Oni swój pierwszy mecz mają 14
czerwca .
-Musisz iść na badania – w drzwiach mojego pokoju stanął tata . – 16 czerwca –
podszedł i usiadł obok mnie na łóżku .
-Dobrze – odłożyłam moją książkę .
-Wiem .. że to jest dla ciebie ciężkie . Ale to minie , pamiętaj – pocałował
mnie w czoło .
-Oczywiście – uśmiechnęłam się i przytuliłam tatę .
-Podoba Ci się któryś ? – tata wyszczerzył żeby i zabawnie poruszył brwiami .
-Tato ! – krzyknęłam jednocześnie się śmiejąc .
-No co ? Się pytam tylko .
Jutro chłopacy grają swój pierwszy mecz
z Japonią i z samego rana lecimy do Salvadoru. Chodzą podenerwowani , ale no
przecież to Mistrzowie Świata . Uda im się , z pewnością . Niby całym sercem
powinnam być za Brazylią i tylko za nią , ale jednak od niedawna wzbudziłam w
sobie miłość do Reprezentacji Hiszpanii .
Wszyscy usiedliśmy na swoich miejscach . No tak . Mecz zaczyna się za jakieś 20
minut . Hiszpanie zwarci i gotowi do meczu weszli na murawę i z głośników
poleciał hymn Japonii , a zaraz po nim hymn Hiszpanii . Mecz rozpoczęty !
W 30 minucie padł pierwszy gol .. Ale
dla Japonii ! Arbiter zakończył pierwszą połowę . W pierwszej gra im się
kompletnie nie kleiła .
2 polowa . Hiszpanie przeważają na
boisku . Ale jest 80 minuta . Hiszpanie przejmują piłkę na środku boiska ,
zaczynają swoją tiki-takę i podanie do najbardziej wysuniętego Alvaro i .. GOL
! 1-1 ! Arbeloa ! trybuny oszalały . Ale zaraz zaraz , dlaczego obrońca był tak
wysunięty ?Nieważne !W takiej sytuacji każdy zapomina o swojej pozycji . Znam
to .
A Hiszpanie podbiegli do ławki
szkoleniowców i zaczęli się cieszyć . Arbeloa podbiegł do mnie , uniósł i
zaczął kręcić wokół swojej własnej osi . Gdy opuścił mnie , ja pozostałam w
jego objęciu . Nasze spojrzenia się spotkały i .. pocałował mnie .
/\/\/\
Rozdział pisany pod presją , za błędy przepraszam serdecznie .
Witaj Polsko ! Październik się zbliża , bilet miesięczny trzeba kupić !
To jest takie dobijające .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz