niedziela, 29 września 2013

3.Klucz do mojego serca, wyrzuć gdzieś daleko w morze

-To .. Ten .. – jąkałam się – Nic ważnego . – chwyciłam go i już miałam go wrzucić do pudełka , ale Fernando usilnie mi to uniemożliwił stając przede mną
-Ej no proszę .. Pokaż – zrobił maślane oczka . A zresztą ..
-No dobra .. trzymaj – wręczyłam mu medal .
-Wooo ! – zaczął – 1 miejsce w Copa America U-17 2004 ? No gratulacje – uśmiechnął się . No to się kurde zaczęło . – A masz coś jeszcze ? – pokiwałam twierdząco głową – A możesz .. Pokazać ? Jeśli nie to okej . Chwyciłam pudło i mu je wręczyłam . Usiedliśmy na podłodze i zaczął wszystko oglądając powtarzając przy tym co chwila – Wow .
-Oj przestań – uśmiechnęłam się .
-No to ty .. Praktycznie wszystkie najlepsze medale Brazylii i Ameryki Południowej . A w jakim klubie byłaś ? – zapytał zaciekawiony .
-Przez kilka lat w Fluminense , a potem w Santosie . Przeprowadziłam się do Sao Paulo i tam mieszkałam . Potem wróciłam do Rio , a następne kilka lat spędziłam w Madrycie .
-To już nie grasz ? Dlaczego ?!
-To nie widziałeś mojej niezdarności ? – zaśmiałam się razem z nim – No .. no nie mogę po prostu grać . – powiedziałam a w tym samym czasie do pokoju wparował Ramos .
-Przepraszam , że bez pukania ale nie widziałaś gdzieś Nan… - zaczął i w tym samym czasie spojrzał na nas siedzących na podłodze , jak i na medale – Wow ! Czyje to ?
-Moje , wiesz ? – Fernando wyszczerzył zęby .
-Nie wiedziałem że grałeś w Lidze Brazylijskiej – powiedział uważnie przyglądając się złotemu medalowi Mistrzostw Brazylii . – Majka , to twoje ?
-No .. tak w pewnym sensie .
-I ta piłka –Ramos spojrzał na piłkę z podpisami – Wow ! Ronaldinho , Pele . Ale dobra dobra .. dajemy ci spokój – zaśmiał się – Ale zgarnę od Ciebie autograf ! I zapraszam Cię na naszą imprezę i nie możesz odmówić , więc za godzinę u nas ! – powiedział a po chwili złapał Torresa za kaptur i pociągnął w stronę drzwi .
  Schowałam wszystkie moje medale a całe pudło z powrotem wpakowałam do szafy . Podeszłam do szafki i zaczęłam szukać jakiś ciuchów na tę całą imprezę . Założyłam ciemno bordowe spodenki , białą koszulkę a włosy zostawiłam rozpuszczone , tylko je wyczesałam . Lekko się umalowałam i nim się obejrzałam na zegarku widniała godzina 17 . Ktoś znowu zaczął pukać do mojego pokoju . Krzyknęłam , że otwarte a drzwi nieśmiało się otworzyły . Za nimi stał Arbeloa .
-To przychodzisz ? Bo oni już tam .. zaczęli – spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-T..tak . już idę .
-To chodź ze mną . A tak a propos . Ładnie wyglądasz – uśmiechnął się jeszcze szerzej .
-O .. Dziękuję . Ty też – zaśmiałam się po czym razem udaliśmy się do pokoju 324 , należącego głównie do Fabregasa – to on tam rządził . No przynajmniej jego zdaniem .
  Weszłam do pokoju , w którym byli już praktycznie wszyscy piłkarze . W tle leciała jakaś Hiszpańska muzyka . Usiadłam obok Torresa i zaczęłam rozglądać się po pokoju .
-No to jak się bawisz ? – zaśmiał się Fernando .
-Wyśmienicie !
-No to może zatańczysz ? – zapytał i wyciągnął swoją rękę . Złapałam ją i wstałam z kanapy po czym zaczęliśmy tańczyć do piosenki Watch Out For This .
Po chwili podszedł do nas Arbeloa .
-Odbijany ! – powiedział po czym chwycił mnie za ręce. Widać było , że wypił kilka piw . Ale to i tak bez znaczenia bo wszyscy tu piją . Z głośników Pedro w tym samym poleciało Where’d We go . Alvaro objął mnie w pasie , a ja po tym zarzuciłam mu ręce na szyję . Uśmiechnął się po czym zaczęliśmy tańczyć  Gdy piosenka się skończyła usiadłam na miejsce obok Fernando . Upiłam łyk wina , które wręczył mi Fabregas . Poczułam falę ciepła przepływającą po moim ciele . Nim się obejrzałam , opróżniłam zawartość kieliszka .
 A u chłopaków właśnie trwała zacięta dyskusja o meczu z Czarnogórą . Właśnie , są w Grupie C z Czarnogórą , Japonią i Bośnią i Hercegowiną . Natomiast Brazylia jest w grupie A z Anglią , Włochami i Belgią .
-A może zagramy w butelkę – zaproponował entuzjastycznie Alba wymachując w górze butelką Brahma Malzbier . Dookoła rozeszło się równie entuzjastyczne : Taak !
  Zaczęli grać . Na szczęście ani razu nie wypadło na mnie . Pomysłodawca – Jordi Alba – musiał przejść na rękach cały korytarz i wróciwszy do pokoju wypić butelkę piwa . Potem trochę kręciło mu się w głowie , ale wyszedł z tego . Torres musiał zadzwonić do swojej żony i powiedzieć że ją kocha , a zważywszy na to że w Hiszpanii jest teraz jakaś 1 w nocy , z tego telefonu zapewne zbytnio zadowolony – nie była .
 Było jeszcze kilka zadań podobnych do pierwszego , Ramos musiał zatańczyć Gangnam Style a Arbeloa musiał ułożyć własny układ do piosenki ,,Love Me Again’’ . No szczerze powiedziawszy .. dobrze że nie zostali tancerzami , tylko piłkarzami !
Usiadłam z powrotem na kanapie , tym razem obok Alvaro . Praktycznie wszyscy tańczyli , mimo że byli tam sami chłopacy . Głównie były to wygłupy , a nie taniec .
-Wiesz co – zaczął Alvaro i oparł swoją rękę i moje ramie – Ty mi się bardzo podobasz ! Ale wiesz .. jestem nieufny w stosunku do kobiet . Wiesz , zdradziła mnie kiedyś taka jedna .. Ale ty mi się bardzo podobasz .
-A ty jesteś barrdzo pijanym człowiekiem – zaśmiałam się .
-Ale ja nie umiem kłamać –czknął – Chciałbym cię pocałować , ale wiem że nie mogę . – powiedział zbliżając się na niebezpieczną odległość.
-Alvaro , nie pij już – kontynuowałam i odsunęłam się kilka centymetrów. Nie brałam jego słów na serio , bo wiedziałam że dużo wypił co było można rozpoznać po jego zachowaniu i sposobie wymowy . Po chwili jednak obok mnie pojawiła się nowa twarz w kadrze Hiszpanii : Alvaro , ale Morata .
-Może zatańczysz ? – zaproponował . Spojrzałam na Arbeloę po czym kiwnęłam twierdząco głową i uśmiechnęłam się .
-Oczywiście – wstałam z łóżka i ruszyłam za Moratą . Zaczęliśmy tańczyć do Treasure .
  Po około 3 godzinach wszyscy mieli już dość , a połowa spała na podłodze już od godziny . Między innymi Arbeloa , który spał przytulony do Jordiego . Jedyny nie pijący z osobników płci męskiej z Reprezentacji Hiszpanii to Torres . No ale ktoś przecież musiał pilnować całej tej gromady !
-Idziesz ? – zapytał Fernando – Bo mi się osobiście spać chce . Ale oni sobie chyba poradzą , prawda ?
-Idę idę . Ja też już usypiam – uśmiechnęłam się i wstałam po czym razem udaliśmy się do wyjścia gasząc za sobą światło i wyłączając muzykę .
-No to .. Dobranoc – uśmiechnął się i szepnął .
-Dobranoc – odwzajemniłam i udałam się w stronę swojego pokoju . Przebrałam się w moją ulubioną piżamę i w spokoju położyłam się spać . Nareszcie , w swoim własnym łóżku !
**Godzina 12:30**
  Obudziły mnie jak zawsze promienie słońca padające z mojego okna prosto na moją twarz . Uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka . Chwyciłam ubrania z mojej szafki i przebrałam się po czym wyszłam z pokoju i udałam się do pokoju chłopaków . Otworzyłam cicho drzwi i ku mojemu zdziwieniu w pokoju było posprzątane , a na łóżku leżał tylko Alba i Arbeloa . Już im współczuje tego kaca i bólu głowy ! Inni piłkarze siedzieli na kanapie i w jej okolicach i oglądali TV jednocześnie sącząc herbatę lub kawę z kubków . No widzę że ich kac też nie oszczędza .
-Jak tam chłopaczki ? – zaśmiałam się – Widzę że zdrowi , cali i gotowi do jutrzejszego treningu !
-Oj tam – zaczął Mata – Trening jutro jest .
-No właśnie chyba .. no chyba powiedziałam że jutro .
-No tak , powiedziałaś – zaśmiali się – Ale ! Ale chyba .. no chyba do jutra nam przejdzie ! – powiedział Morata – Gorzej z nimi – wszyscy spojrzeli się a Albę i Arbeloę . No mają racje .. Ci to dopiero będą mieli problem .
-No to ja was zostawiam – zaśmiałam się .
-Nie no , zostań .
-Nie nie . Idę się przejść . Idzie ktoś ze mną ? Z chęcią oprowadzę po Rio .
-To ja ! – wyrwał się Morata . – A mogę ?
-Oczywiście – uśmiechnęłam się – To za pół godziny w holu . Bo muszę jeszcze coś załatwić .
  Zamknęłam za sobą drzwi i podbiegłam do windy . Po chwili byłam już w holu . Wybiegłam prosto w stronę recepcji , gdzie stała już moja siostra .
-Hej – powiedziała .
-No cześć , cześć – odpowiedziałam – Słuchaj .. Ja idę z Moratą tak przejść się po Rio , może idziesz z nami , co ?
-Nie .. Mam się dzisiaj spotkać z dziewczynami i omówić sprawy dotyczące tej pracy , no wiesz . W tym biurze .
-Okej- powiedziałam i wyciągnęłam z kieszeni telefon w celu zobaczenia godziny . 13:30
-Kate ! – usłyszałam – Już jestem , możemy iść ! – uśmiechnął się Morata .
  Wyszliśmy i oprowadziłam go po niemalże wszystkich zakamarkach Rio De Janeiro . Począwszy od plaży , która mieliśmy praktycznie przed hotelem , wszystkie najpiękniejsze promenady Rio . Cały czas chodził i robił zdjęcia , a kilkakrotnie został poproszony o autograf od Brazylijskich kibiców . Gdy doszliśmy do pomnika Jezusa , Alvaro wręczył mi aparat i ustał przed pomnikiem , rozkładając szeroko ręce . Ubawiłam się przy tym ! Naprawdę .
Potem odebrał mi aparat i przytulił mnie robiąc nam zdjęcie .
 Dawno się tak nie bawiłam jak z Alvaro . Chodziliśmy tak po Rio , śmiejąc się w niebogłosy . Doszliśmy do mojej starej szkoły . Spojrzałam na nią , a wszystkie wspomnienia jakie z niebyły związane zaczęły odżywać. Pamiętam jak usiadłam w roku hali po tym jak taka jedna dziewczyna powiedziała mi że jestem beznadziejna w piłce nożnej , i zaczęłam płakać . Wtedy podszedł do mnie trener i zaczął ze mną rozmawiać . Wtedy w siebie po prostu uwierzyłam .. Z dnia na dzień coraz więcej trenowałam , aż w końcu ktoś wpadł na pomysł udania się do szkółki Fluminense . Przyjęli mnie ! Potem było już tylko lepiej . No ale do czasu .
-A poczekaj , jak nazywa się ta plaża . Bo zawsze zapominam – zaśmiał się .
-Copacabana .
-Aaaa no tak . – powiedział a ja zatrzymałam się na chwilę i rozejrzałam się wokoło . I zobaczyłam go..
-A teraz chodź tam , ale szybko – powiedziałam i ruszyłam jeszcze szybciej . Nie chciałam rzucać się w oczy w Rio , nie chciałam żeby ktokolwiek z moich znajomych wiedział że wróciłam . No po prostu nie chciałam . A zwłaszcza on ..
-Maja? – usłyszałam za sobą . Zatrzymałam się i zacisnęłam oczy , po czym usłyszałam że biegnie w moją stronę – Nie powiedziałaś że wracasz ! – uśmiechnął się – Wiesz jak tęskniłem ? – przytulił mnie .
-Też tęskniłam – odwzajemniłam gest – To jest Alvaro Morata – wskazałam na Hiszpana – A raczej wiesz kim on jest , prawda ?
-No jasne – zaśmiał się i przybił piątkę z Moratą – Ty grasz w Realu , co nie ?
-Taktak . – uśmiechnął się .
-A co robicie na mieście ? Niedługo Mistrzostwa Świata , co nie ?
-No właśnie , ich reprezentacja jest u nas w hotelu . A ja wróciłam żeby pomóc rodzicom . A teraz właśnie oprowadzam Alvaro .
-A gdzie reszta ?
-No oni nie są tak jakby zdolni do tego żeby gdziekolwiek iść – zaśmiał się Alvaro .
-Aaa .. Rozumiem . To ja was zostawię . Mam trening i muszę już iść . Ale spotkamy się potem ?
-Dobra dobra . To przed hotelem .
-Okej – powiedział – To pa – pocałował mnie w policzek , a Alvaro ponownie przybił piątkę .
  Ruszyliśmy dalej , Alvaro wypytywał o praktycznie wszystko , no ale przecież p oto go tu zabrałam . Żeby jakoś poznał Rio , no bo w końcu nie będzie siedział w hotelu skoro ma okazje zwiedzić miasto !
-A poczekaj , kto to był ? – zapytał
-Masz refleks – zaśmiałam się – To był mój tak jakby były najlepszy przyjaciel . Były , bo nie widziałam go od jakiś 5 lat .
-A dlaczego ?
-Bo przeprowadziłam się do Madrytu – uśmiechnęłam się – Tak , no więc już wszystko widziałeś . No prawie wszystko . Maracanę zobaczysz na waszych meczach . I macie bilety na mecz otwarcia , co nie ?
-No mamy .
- Mecz otwarcia jest w Sao Paulo. Wiesz , Brazylia gra z Belgią . A teraz lepiej wracamy , bo jakoś pogoda się psuje . – powiedziałam i zaczęliśmy iść w stronę hotelu . Po drodze opowiadał jak to jest w Realu , i jak to cieszy się że powołali go na Mistrzostwa Świata .
  Gdy wróciliśmy , od razu zajrzeliśmy do pokoju chłopaków . Arbeloa i Alba byli już na nogach . Siedzieli przed telewizorem z kubkami wody i narzekali jak to bardzo ich boli głowa .
Następnego dnia chłopacy zaczęli treningi . Szli na trening po 9 , wracali o 17 , a potem chodzili po hotelu i się wygłupiali . Dostałam nawet kilka biletów ! Na mecz otwarcia , na który Ida wszystkie drużyny . I oczywiście prosto z rąk Bosque bilety na wszystkie mecze Reprezentacji Hiszpanii . Takie bardziej VIP , bo mam siedzieć na ławce dla sztabu medycznego . Nie wiem dlaczego , ale okej . Mi pasuje . Jak najbardziej.
 Nadszedł 12 . Wszyscy szykowali się na mecz i oczywiście obstawiali wynik . O 16:50 byliśmy na stadionie . Mecz zaczynał się o 17 . Każdy usiadł na swoich miejscach i czekaliśmy na rozpoczęcie . Hymn Belgii , hymn Brazylii i tradycyjne odśpiewanie poza muzyką .
Już w 5 minucie do bramki Belgów piłkę wpakował Hulk w asyście Neymara. 14 minut później na 1:1 wyrównał Hazard pokonując linię obrony Brazylii i popisując się pięknym dryblingiem . Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:1 .
-Świetny mecz , prawda ? – usłyszałam za sobą i odwróciłam się . Ujrzałam Arbeloę .
-No przecież – zaśmiałam się – To w końcu Brazylia .
  Zaczęła się druga połowa . Przewaga Belgów , ale to Brazylia wyszła z inicjatywą i w tym momencie , w 73 minucie piłkę do bramki wpakował Oscar , któremu asystował Fred . Stadion wprost oszalał , gdy sędzia gwizdnął po raz ostatni . Tak ! Brazylia ma 3 punkty .
Wszyscy wyszliśmy ze stadionu i autobusem wróciliśmy do hotelu . Chłopacy jeszcze chodzili i obstawiali kolejne wyniki . Oni swój pierwszy mecz mają 14 czerwca .
-Musisz iść na badania – w drzwiach mojego pokoju stanął tata . – 16 czerwca – podszedł i usiadł obok mnie na łóżku .
-Dobrze – odłożyłam moją książkę .
-Wiem .. że to jest dla ciebie ciężkie . Ale to minie , pamiętaj – pocałował mnie w czoło .
-Oczywiście – uśmiechnęłam się i przytuliłam tatę .
-Podoba Ci się któryś ? – tata wyszczerzył żeby i zabawnie poruszył brwiami .
-Tato ! – krzyknęłam jednocześnie się śmiejąc .
-No co ? Się pytam tylko .
  Jutro chłopacy grają swój pierwszy mecz z Japonią i z samego rana lecimy do Salvadoru. Chodzą podenerwowani , ale no przecież to Mistrzowie Świata . Uda im się , z pewnością . Niby całym sercem powinnam być za Brazylią i tylko za nią , ale jednak od niedawna wzbudziłam w sobie miłość do Reprezentacji Hiszpanii .
Wszyscy usiedliśmy na swoich miejscach . No tak . Mecz zaczyna się za jakieś 20 minut . Hiszpanie zwarci i gotowi do meczu weszli na murawę i z głośników poleciał hymn Japonii , a zaraz po nim hymn Hiszpanii . Mecz rozpoczęty !
  W 30 minucie padł pierwszy gol .. Ale dla Japonii ! Arbiter zakończył pierwszą połowę . W pierwszej gra im się kompletnie nie kleiła .
  2 polowa . Hiszpanie przeważają na boisku . Ale jest 80 minuta . Hiszpanie przejmują piłkę na środku boiska , zaczynają swoją tiki-takę i podanie do najbardziej wysuniętego Alvaro i .. GOL ! 1-1 ! Arbeloa ! trybuny oszalały . Ale zaraz zaraz , dlaczego obrońca był tak wysunięty ?Nieważne !W takiej sytuacji każdy zapomina o swojej pozycji . Znam to .
  A Hiszpanie podbiegli do ławki szkoleniowców i zaczęli się cieszyć . Arbeloa podbiegł do mnie , uniósł i zaczął kręcić wokół swojej własnej osi . Gdy opuścił mnie , ja pozostałam w jego objęciu . Nasze spojrzenia się spotkały i .. pocałował mnie .

/\/\/\
Rozdział pisany pod presją , za błędy przepraszam serdecznie .
Witaj Polsko ! Październik się zbliża , bilet miesięczny trzeba kupić !
To jest takie dobijające . 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz