♫
-Wariacie ! – zaśmiałam się – Tak ! – powiedziałam a
on mnie pocałował . Po chwili chłopacy udali się do szatni . Chwyciłam moje
kule i poszłam tam razem z nimi . Wszyscy po kolei gratulowali mi i Alvaro ,
jemu zwłaszcza .Bo w końcu , zdaniem Torresa : Nareszcie się odważył . Ramos wyciągnął jednego z wielu
szampanów i lał wszystkich po kolei . Zaczęli skandować imię trenera , który
właśnie wszedł do szatni .
Podeszłam do niego .
-Gratulacje – uśmiechnęłam się – To wszystko dzięki panu !
-Właśnie nie , nic bym nie ugrał gdybym nie miał takiego składu. – odwzajemnił
uśmiech i skrzywił się po chwili . Wylali na niego całego szampana . Wszyscy
się śmiali , trener też . A po chwili zostali wezwani do odebrania medali .
Najpierw Brazylijczycy , a potem Hiszpanie .
Każdy po kolei odbierał swój medal . W
końcu wszyscy ustali . Chłopacy sprzeczali się że to Alvaro powinien wznieść
puchar . Arbeloa wziął puchar , ale go nie wzniósł . Podszedł do Ikera ,
powiedział coś do niego . Casillas się uśmiechnął i odebrał puchar . Gdy już go
wzniósł ¾ trybun skandowało ,Hiszpania’ . Chwilę potem zeszli z pucharem na
płytę boiska . Ustawili się do wesołego zdjęcia z pucharem , Alvaro przyciągnął
mnie do siebie i kazał robić zdjęcie . Nad stadionem rozbłysły sztuczne ognie w
kolorach Hiszpańskiej Flagi a na boisko leciało Confetti . Wszyscy się cieszyli
.
Alvaro mnie przytulił i szepnął mi do ucha:
-Na zawsze . – pocałował mnie w czoło .
Jakaś godzinę później , wróciliśmy do
hotelu . Wszyscy w super nastrojach weszli do holu , gdzie czekał na nich wielki napis ,Witamy
Mistrzów!’ i różnego rodzaju dekoracje . Widzę ,że pomyśleli o godnym przywitaniu Mistrzów Świata. Ja sama bym tego lepiej nie wymyśliła.
Chłopacy nadal świętowali .. Ale za dwa dni powrót . Do Hiszpanii ..
Rozmawiałam o tym z Alvaro . I prawdopodobnie wrócę . Rozmawiałam też z
lekarzem . Powiedział , że będzie ciężko ale w Madrycie pracuje jego brat , a
on sam dostał propozycję pracy w Londynie . Więc to jest załatwione . Ale ..
moi rodzice nic nie wiedzą . Nie wiem jak im to powiem . ,,Hej mamo , tato
wracam do Madrytu . Znowu was zostawiam i wrócę znowu za kilka lat .O ile
dożyję ''..
*Następnego Dnia*
Wszyscy wstali z bólem głowy . Nawet
Olalla , która zarzekała się że ona alkoholu nie tknie i pójdzie wcześnie spać
. Coś jej się to nie udało . Ja sama siedziałam z chłopakami do rana . Ale ok.
2 zaczęła boleć mnie noga , więc poszłam do pokoju . Alvaro oczywiście pognał
za mną . Uznał że ,,Ulula mnie’’ do snu . Musiał okryć mnie kołdrą , dać
buziaka na dobranoc i dopiero wtedy dał mi spokój i mogłam w spokoju iść spać .
Jak dziecko normalnie , jak dziecko .
Udałam się do holu , gdzie spała połowa piłkarzy . Bella spała przytulona do
Sergio w pokoju chłopaków razem z Torresem i Torresówną . Nie ma co , oni
wszyscy wyglądają słodko . Ale gdzie mój Alvaro ? Mam nadzieję, że nie znajdę
go w jakimś koncie nawalonego w .. 3 ..dętki .
Po drodze spotkałam moją mamę .
-Mamo możemy porozmawiać ? – zaczęłam niepewnie .
-Coś się stało ? – zapytała zmartwiona .
-Nie , nic się nie stało . Tylko muszę porozmawiać . Z tobą i tatą .
Usiadłam w gabinecie taty . Przede mną
siedziała mama i tata.
-No wiec co się stało ? – zaczął tata .
-No nie , nic się nie stało . Chciałam tylko wam powiedzieć że .. że wracam do
Madrytu – powiedziałam . Mama momentalnie zbladła , a tata wstał z fotela i
podszedł do okna . Popatrzył chwilę i odwrócił się w moim kierunku .
-Na pewno ?
-Tak ,na pewno . Chce być z Alvaro , a on wraca do Madrytu , jest Hiszpanem
więc wraca do ojczyzny . Ja go kocham i chce po prostu być z nim , blisko niego
. Sami mówiliście że miłość nie zna granic , więc nie rozumiem .. Ale ja już
podjęłam decyzje , mam już bilet , zaplanowany lot na jutro . Przepraszam was ,
ale muszę .
-Ale my .. rozumiemy to . – mama usiadła obok mnie – Majka , nie możemy
zabronić Ci tego żebyś była szczęśliwa . A wiemy że kochasz Alvaro , więc ..
rób co chcesz .
*Dwa miesiące później*
Razem z Alvaro mieszkamy w Madrycie .
Na szczęście choroba jakoś .. w miarę ustąpiła i już tak często nie muszę
lądować w szpitalu . Ale mimo to do tej pory muszę chodzić o kulach , i nie
sądzę żebym w najbliższym czasie mogła odstawić je na bok . Mam problemy z
kością , która nie chce się zrosnąć , a jak już się zrośnie to i tak nie będę
mogła chodzić samodzielnie , ponieważ nie mogę jej przeciążać i takie tak
zalecenia lekarza .
-Jak się czujesz ? – obok mnie usiadł Alvaro i pocałował w czoło .
-Dobrze , po raz 1932 już Ci mówię , że dobrze – uśmiechnęłam się i wstałam z
kanapy . Udałam się po kurtkę . Pogoda w Madrycie ostatnio była … ,,pod psem’’
. Od jakiegoś tygodnia cały czas padało i wiał silny wiatr . – Zaraz wracam ,
przejdę się na chwilę do Livi ,ma do mnie jakąś sprawę – podeszłam co Alvaro i
przelotnie pocałowałam .
Liwia to dziewczyna Mesuta.
Teraz w Hiszpanii mam między innymi tylko ją . No oczywiście mam też mojego
Alvaro , Ramosa i Moratę . Zostałam też zaproszenie nie od kogo innego jak od
samego Fernando , do Londynu .
A ostatnio Arbeloa myśli o wyprowadzce do Manchesteru .. Dostał propozycje od
United . Propozycję nie do odrzucenia . Jest już praktycznie pewny , że od
stycznia zasili szeregi MU .
Po ok. 5 minutach byłam już u Livi .
Zapukałam do drzwi , a po chwili w nich pojawiła się Livia . Wpuściła mnie do
środka i kazała usiąść .
-To co się stało ? – zapytałam odkładając kule na bok .
-Wiesz jaki jest Mesut ? – powiedziała wpatrując się w końcówki swoich butów –
Wiecznie młody chłopak , któremu niezbyt śpieszno do dorosłego życia ..
-Livia ?
-Bo ja .. ja jestem w ciąży – spojrzała na mnie ze łzami w oczach
-Ale Livia .. to przecież wspaniale – powiedziałam siadając obok przyjaciółi i
obejmując ją ramieniem .
-Ale Maja nie, nie jest dobrze . Przecież wiesz jaki jest Mesut ..
-Każdy wie jaki on jest , ale to przecież jego dziecko , zobaczysz . Ucieszy
się , na pewno !-powiedziałam i ją przytuliłam .
Dwadzieścia minut musiałam ją pocieszać
. Chociaż sama nie wiem dlaczego .. Właściwie to cieszyła się z tego , ale bała
się reakcji Oezila . A niech tylko ją skrzywdzi !To wtedy będzie miał do
czynienia ze mną .
Po powrocie do domu usiadłam na kanapie obok Alvaro . Przytuliłam się do niego
i pocałowałam w policzek .
-Co tam ciekawego u Livi ? – zapytał opierając się o moje ramie .
-A właściwie to nic – uśmiechnęłam się – Dowiesz się w swoim czasie . –
odpowiedziałam a on spojrzał na mnie pytająco .
-Dostałaś list z Brazylii . Jest w kuchni .
Wstałam w mojego miejsca i udałam się
po list .Chwyciłam kopertę i otworzyłam .
,,Droga Majko .
Wiem że teraz list to mało oryginalny sposób , ale niestety nie mam do Ciebie
innego kontaktu . Czy w najbliższych dniach tj. w grudniu . Naprawdę , ta
poczta działa strasznie dziwnie i równie dobrze ten list może dojść w styczniu
. Ale , czy w grudniu moglibyśmy się spotkać ? Dostałem pracę .. I od
października przeprowadzam się do Cambridge . Mam nadzieję , że się jakoś
spotkamy .. Naprawdę brakuje mi tych starych lat . Czekam .
Twój Lucas . ‘’
Uśmiechnęłam się i odłożyłam list.
-Kto to ? – usłyszałam z salonu .
-Lucas .
*Grudzień*
Alvaro już praktycznie nie gra w
Madrycie . Dzisiaj jest 17 Grudnia , a my przeprowadzamy się od Manchesteru .
Ta przeprowadzka może być ciężka ,nie tylko z tego powodu , że moim zdaniem
Alvaro tylko przeszkadzam Alvaro , bo jestem jak taka jedna wielka kaleka , ale
też z tego powodu że to rezygnacja ze słonecznej Hiszpanii dla deszczowej
Anglii. Na razie lecimy do Londynu , gdzie Alvaro ma dom po wujku , który
przeprowadził się do Glasgow , ale jednocześnie nie chciał sprzedawać domu w
Londynie , więc zapisał go na Arbeloę .
Dzisiaj wylatujemy , a jutro bądź pojutrze mam spotkać się z Lucasem , który
jest już w Cambridge , pracuje w jakiejś wielkiej korporacji . Nie mam nawet
zielonego pojęcia jakiej .. Strasznie się od siebie oddaliliśmy z Lucasem .
Kiedyś spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę , on od dziecka wspierał mnie w
mojej aspiracji życiowej . Ale to moja wina .. No bo w końcu to ja
przeprowadziłam się na inny kontynent .
Aczkolwiek , moja siostra przylatuje dzisiaj od Europy ! A dokładniej do
Londynu , skąd ma ją odebrać Ramos , który pojechał uzgadniać jakieś sprawy i
przy okazji zahaczy na Święta u swojej rodziny w Londynie . Ma też pomóc nam w
przeprowadzce .
-Chcesz coś do picia – zapytał Arbeloa uśmiechając się .
-Nie , dzięki – odpowiedziałam tym samym gestem .
-Ja idę po jakąś wodę małą, czy coś – wstał ze swojego miejsca w poczekalni i
szybko poszedł do najbliższego automatu z napojami na lotnisku . Za jakieś 35
minut wylatujemy , więc praktycznie zaraz musimy wejść na pokład .
Po chwili Alvaro wrócił . Napił się z butelki i złapał mnie za rękę . Wypił
połowę wody z butelki i skierował ją w moją stronę . Kiwnęłam przecząco głową ,
a Alvaro zakręcił butelkę . Po chwili usłyszeliśmy , że mamy udać się na pokład
samolotu . Jakieś 2 minuty później usiedliśmy na swoich miejscach w samolocie .
Ja oczywiście musiałam usiąść od okna . Od zawsze kochałam patrzeć przez okno w
samolocie .
*Ok. 2 godziny później – Lotnisko
London-Heathrow*
Wylądowaliśmy i wysiedliśmy z samolotu . Przeszliśmy wszystkie kontrole przed
odbiorem bagażu i udaliśmy się do ,,punktu spotkań’’ , gdzie miał czekać Ramos
. Od razu rzucił się w oczy , no cóż . Miał założony kaptur i pokazywał Alvaro
żeby też założył , ale po chwili słychać było pisk jakiegoś chłopaka , ok. 23
lata. Ramos westchnął a my zaczęliśmy się śmiać.
-Maja – powiedział z uśmiechem – Majka Dos Santos ! – podał mi rękę – Jestem
największym fanem , największym . Mam twój plakat nad łóżkiem i oglądałem chyba
każdy mecz ! Mogę autograf ? – zapytał z jakże Brytyjskim akcentem .
Uśmiechnęłam się tylko i podpisałam kawałek kartki .Kto by się spodziewał . –
Dziękuję – uśmiechnął się po raz kolejny i odszedł .
-Mam być zazdrosny ? – zaśmiał się Alvaro .
Chwilę potem razem udaliśmy się do domu
wujka Alvaro . Razem z Sergio . Postanowiliśmy , że dopóki nie zacznie się nowy
sezon , a przynajmniej treningi , będziemy mieszkać w Londynie . Bynajmniej do
świąt .
Razem z chłopakami zdecydowaliśmy się na zwiedzanie Londynu .
W pewnym momencie , gdy staliśmy przy London Eye , poczułam pulsujący ból w
głowie . Wiedziałam co to oznacza . Powtarzałam tylko w myślach ,,Tylko nie
teraz , nie teraz’’ .
-Ej , chłopacy – zaczęłam – Ja zaraz wracam .
-A gdzie idziesz ?-zapytał Alvaro łapiąc mnie za rękę i uśmiechając się.
-Na chwile , do łazienki . – powiedziałam i odeszłam od nich i gdy tylko się
odwróciłam złapałam się za nos i pobiegłam w kierunku najbliższej łazienki .
Ustałam przed lustrem i zobaczyłam jak powoli z mojego nosa wydobywa się krew .
Złapałam kawałek papieru , i następny i kolejny , ale to nic nie dawało . Każda
następna warstwa papieru nic nie dawała . Rozejrzałam się po łazience i
chwyciłam jeden z 5 ręczników wiszących obok pojemnika na mydło . Ale to też
nic nie dawało .
*Alvaro*
-Ej , coś długo jej nie ma – powiedział Sergio – Może sprawdzimy , co z nią ?
-Dawaj – powiedziałem i pobiegłem w kierunku toalety do której wcześniej
pobiegła Majka . Rozejrzałem się w wejściu i pobiegłem z Ramosem do środka
. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Majkę .
W ręku trzymała ręcznik , cały we krwi , wręcz nią przeciekający . Spojrzała na
mnie .
-Majka ! – krzyknąłem i do niej podbiegłem – Co się stało do cholery ? Majka !
Ramos , dzwoń po karetkę! – krzyknąłem a Sergio wyciągnął telefon i wykręcił
numer alarmowy . Zarzuciłem rękę Majki na swoje ramie i wyniosłem ją z toalety
, Chwilę potem , karetka stała już przed nami . Zabrali ją do ambulansu i razem
z nimi pojechałem do szpitala . Ramos miał zadzwonić do lekarza Majki , który
ponoć po jej przeprowadzce przeprowadził się jednak do Londynu , gdzie dostał
lepszą pracę , lepiej płatną bynajmniej , na oddziale onkologii dziecięcej .
Majka dostała jakieś leki , po których krwawienie ustąpiło . Cholernie , tak
cholernie się o nią bałem ! . Godzinę później na jej oddziale pojawił się jej
lekarz , który jak się okazało pracuje właśnie w tym szpitalu .
-Z Majką już wszystko dobrze ? – zapytałem .
-Tak , krwawienie ustąpiło , ale musimy porozmawiać . Mam jej wyniki , musimy
je omówić razem . – powiedział i wyszedł sali . Udałem się za nim . Usiadł na
swoim miejscu , a ja naprzeciwko niego . Zdjął swoje okulary i spojrzał na mnie
trzymając kartkę ręku .
-Nie oszukujmy się- zaczął – Wyniki nie są za dobre .. –spojrzałem na niego . –
Maja ma stanowczo za mało płytek , przez co na jej ciele pojawiły się siniaki .
W ogóle .. wszystko się pogorszyło . To źle wpływa na jej mózg .. Nie ma już
przerzutów na płuca , ma także .. na mózg. Nie wiem jak to ująć żebyś to
zrozumiał , bo to jest skomplikowane …
-Ile ? – przerwałem mu . Spojrzał tylko na mnie z miną w stylu ,,O co ci chodzi
? ‘’ – Ile jej zostało ?
-Dwa ..
-Miesiące ? Lata ?
-Alvaro , prawdopodobnie dwa tygodnie .
_____
No i tym sposobem , małymi kroczkami zbliżamy się do końca .
Szkoda , to opowiadanie przypomina mi o Wakacjach . Głównie dlatego,że właśnie wtedy zaczęłam je pisać :)
Święta Święta , i po Świętach ! A tymczasem ja życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku :) Mundial się zbliża Miśki ! Wybieracie się na jakiś mecz ? Ja prawdopodobnie na Finał ,Półfinał i kilka meczy Fazy Grupowej <ma się te znajomości ,ma ! >
Widzimy się po Nowym Roku ! ;)
Boże, nie ona nie może umrzeć !!! świetny rozdział ale ocal ją ! :)
OdpowiedzUsuń