piątek, 27 grudnia 2013

7.I know nothing at all


-Wariacie ! – zaśmiałam się – Tak ! – powiedziałam a on mnie pocałował . Po chwili chłopacy udali się do szatni . Chwyciłam moje kule i poszłam tam razem z nimi . Wszyscy po kolei gratulowali mi i Alvaro , jemu zwłaszcza .Bo w końcu , zdaniem Torresa : Nareszcie się odważył  . Ramos wyciągnął jednego z wielu szampanów i lał wszystkich po kolei . Zaczęli skandować imię trenera , który właśnie wszedł do szatni .
 Podeszłam do niego .
-Gratulacje – uśmiechnęłam się – To wszystko dzięki panu !
-Właśnie nie , nic bym nie ugrał gdybym nie miał takiego składu. – odwzajemnił uśmiech i skrzywił się po chwili . Wylali na niego całego szampana . Wszyscy się śmiali , trener też . A po chwili zostali wezwani do odebrania medali . Najpierw Brazylijczycy , a potem Hiszpanie .
  Każdy po kolei odbierał swój medal . W końcu wszyscy ustali . Chłopacy sprzeczali się że to Alvaro powinien wznieść puchar . Arbeloa wziął puchar , ale go nie wzniósł . Podszedł do Ikera , powiedział coś do niego . Casillas się uśmiechnął i odebrał puchar . Gdy już go wzniósł ¾ trybun skandowało ,Hiszpania’ . Chwilę potem zeszli z pucharem na płytę boiska . Ustawili się do wesołego zdjęcia z pucharem , Alvaro przyciągnął mnie do siebie i kazał robić zdjęcie . Nad stadionem rozbłysły sztuczne ognie w kolorach Hiszpańskiej Flagi a na boisko leciało Confetti . Wszyscy się cieszyli .
Alvaro mnie przytulił i szepnął mi do ucha:
-Na zawsze . – pocałował mnie w czoło .
  Jakaś godzinę później , wróciliśmy do hotelu . Wszyscy w super nastrojach weszli do holu , gdzie czekał na nich wielki napis ,Witamy Mistrzów!’ i różnego rodzaju dekoracje . Widzę ,że pomyśleli o godnym przywitaniu Mistrzów Świata. Ja sama bym tego lepiej nie wymyśliła.
Chłopacy nadal świętowali .. Ale za dwa dni powrót . Do Hiszpanii .. Rozmawiałam o tym z Alvaro . I prawdopodobnie wrócę . Rozmawiałam też z lekarzem . Powiedział , że będzie ciężko ale w Madrycie pracuje jego brat , a on sam dostał propozycję pracy w Londynie . Więc to jest załatwione . Ale .. moi rodzice nic nie wiedzą . Nie wiem jak im to powiem . ,,Hej mamo , tato wracam do Madrytu . Znowu was zostawiam i wrócę znowu za kilka lat .O ile dożyję  ''..
*Następnego Dnia*
  Wszyscy wstali z bólem głowy . Nawet Olalla , która zarzekała się że ona alkoholu nie tknie i pójdzie wcześnie spać . Coś jej się to nie udało . Ja sama siedziałam z chłopakami do rana . Ale ok. 2 zaczęła boleć mnie noga , więc poszłam do pokoju . Alvaro oczywiście pognał za mną . Uznał że ,,Ulula mnie’’ do snu . Musiał okryć mnie kołdrą , dać buziaka na dobranoc i dopiero wtedy dał mi spokój i mogłam w spokoju iść spać . Jak dziecko normalnie , jak dziecko .
Udałam się do holu , gdzie spała połowa piłkarzy . Bella spała przytulona do Sergio w pokoju chłopaków razem z Torresem i Torresówną . Nie ma co , oni wszyscy wyglądają słodko . Ale gdzie mój Alvaro ? Mam nadzieję, że nie znajdę go w jakimś koncie nawalonego w .. 3 ..dętki .
Po drodze spotkałam moją mamę .
-Mamo możemy porozmawiać ? – zaczęłam niepewnie .
-Coś się stało ? – zapytała zmartwiona .
-Nie , nic się nie stało . Tylko muszę porozmawiać . Z tobą i tatą .
   Usiadłam w gabinecie taty . Przede mną siedziała mama i tata.
-No wiec co się stało ? – zaczął tata .
-No nie , nic się nie stało . Chciałam tylko wam powiedzieć że .. że wracam do Madrytu – powiedziałam . Mama momentalnie zbladła , a tata wstał z fotela i podszedł do okna . Popatrzył chwilę i odwrócił się w moim kierunku .
-Na pewno ?
-Tak ,na pewno . Chce być z Alvaro , a on wraca do Madrytu , jest Hiszpanem więc wraca do ojczyzny . Ja go kocham i chce po prostu być z nim , blisko niego . Sami mówiliście że miłość nie zna granic , więc nie rozumiem .. Ale ja już podjęłam decyzje , mam już bilet , zaplanowany lot na jutro . Przepraszam was , ale muszę .
-Ale my .. rozumiemy to . – mama usiadła obok mnie – Majka , nie możemy zabronić Ci tego żebyś była szczęśliwa . A wiemy że kochasz Alvaro , więc .. rób co chcesz .
*Dwa miesiące później*
    Razem z Alvaro mieszkamy w Madrycie . Na szczęście choroba jakoś .. w miarę ustąpiła i już tak często nie muszę lądować w szpitalu . Ale mimo to do tej pory muszę chodzić o kulach , i nie sądzę żebym w najbliższym czasie mogła odstawić je na bok . Mam problemy z kością , która nie chce się zrosnąć , a jak już się zrośnie to i tak nie będę mogła chodzić samodzielnie , ponieważ nie mogę jej przeciążać i takie tak zalecenia lekarza .
-Jak się czujesz ? – obok mnie usiadł Alvaro i pocałował w czoło .
-Dobrze , po raz 1932 już Ci mówię , że dobrze – uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy . Udałam się po kurtkę . Pogoda w Madrycie ostatnio była … ,,pod psem’’ . Od jakiegoś tygodnia cały czas padało i wiał silny wiatr . – Zaraz wracam , przejdę się na chwilę do Livi ,ma do mnie jakąś sprawę – podeszłam co Alvaro i przelotnie pocałowałam .
    Liwia to dziewczyna Mesuta.
Teraz w Hiszpanii mam między innymi tylko ją . No oczywiście mam też mojego Alvaro , Ramosa i Moratę . Zostałam też zaproszenie nie od kogo innego jak od samego Fernando , do Londynu .
A ostatnio Arbeloa myśli o wyprowadzce do Manchesteru .. Dostał propozycje od United . Propozycję nie do odrzucenia . Jest już praktycznie pewny , że od stycznia zasili szeregi MU .
  Po ok. 5 minutach byłam już u Livi . Zapukałam do drzwi , a po chwili w nich pojawiła się Livia . Wpuściła mnie do środka i kazała usiąść .
-To co się stało ? – zapytałam odkładając kule na bok .
-Wiesz jaki jest Mesut ? – powiedziała wpatrując się w końcówki swoich butów – Wiecznie młody chłopak , któremu niezbyt śpieszno do dorosłego życia ..
-Livia ?
-Bo ja .. ja jestem w ciąży – spojrzała na mnie ze łzami w oczach
-Ale Livia .. to przecież wspaniale – powiedziałam siadając obok przyjaciółi i obejmując ją ramieniem .
-Ale Maja nie, nie jest dobrze . Przecież wiesz jaki jest Mesut ..
-Każdy wie jaki on jest , ale to przecież jego dziecko , zobaczysz . Ucieszy się , na pewno !-powiedziałam i ją przytuliłam .
 Dwadzieścia minut musiałam ją pocieszać . Chociaż sama nie wiem dlaczego .. Właściwie to cieszyła się z tego , ale bała się reakcji Oezila . A niech tylko ją skrzywdzi !To wtedy będzie miał do czynienia ze mną .
Po powrocie do domu usiadłam na kanapie obok Alvaro . Przytuliłam się do niego i pocałowałam w policzek .
-Co tam ciekawego u Livi ? – zapytał opierając się o moje ramie .
-A właściwie to nic – uśmiechnęłam się – Dowiesz się w swoim czasie . – odpowiedziałam a on spojrzał na mnie pytająco .
-Dostałaś list z Brazylii . Jest w kuchni .
  Wstałam w mojego miejsca i udałam się po list .Chwyciłam kopertę i otworzyłam .
,,Droga Majko .
Wiem że teraz list to mało oryginalny sposób , ale niestety nie mam do Ciebie innego kontaktu . Czy w najbliższych dniach tj. w grudniu . Naprawdę , ta poczta działa strasznie dziwnie i równie dobrze ten list może dojść w styczniu . Ale , czy w grudniu moglibyśmy się spotkać ? Dostałem pracę .. I od października przeprowadzam się do Cambridge . Mam nadzieję , że się jakoś spotkamy .. Naprawdę brakuje mi tych starych lat . Czekam .
Twój Lucas . ‘’
Uśmiechnęłam się i odłożyłam list.
-Kto to ? – usłyszałam z salonu .
-Lucas .
*Grudzień*
  Alvaro już praktycznie nie gra w Madrycie . Dzisiaj jest 17 Grudnia , a my przeprowadzamy się od Manchesteru . Ta przeprowadzka może być ciężka ,nie tylko z tego powodu , że moim zdaniem Alvaro tylko przeszkadzam Alvaro , bo jestem jak taka jedna wielka kaleka , ale też z tego powodu że to rezygnacja ze słonecznej Hiszpanii dla deszczowej Anglii. Na razie lecimy do Londynu , gdzie Alvaro ma dom po wujku , który przeprowadził się do Glasgow , ale jednocześnie nie chciał sprzedawać domu w Londynie , więc zapisał go na Arbeloę .
Dzisiaj wylatujemy , a jutro bądź pojutrze mam spotkać się z Lucasem , który jest już w Cambridge , pracuje w jakiejś wielkiej korporacji . Nie mam nawet zielonego pojęcia jakiej .. Strasznie się od siebie oddaliliśmy z Lucasem . Kiedyś spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę , on od dziecka wspierał mnie w mojej aspiracji życiowej . Ale to moja wina .. No bo w końcu to ja przeprowadziłam się na inny kontynent .
Aczkolwiek , moja siostra przylatuje dzisiaj od Europy ! A dokładniej do Londynu , skąd ma ją odebrać Ramos , który pojechał uzgadniać jakieś sprawy i przy okazji zahaczy na Święta u swojej rodziny w Londynie . Ma też pomóc nam w przeprowadzce .
-Chcesz coś do picia – zapytał Arbeloa uśmiechając się .
-Nie , dzięki – odpowiedziałam tym samym gestem .
-Ja idę po jakąś wodę małą, czy coś – wstał ze swojego miejsca w poczekalni i szybko poszedł do najbliższego automatu z napojami na lotnisku . Za jakieś 35 minut wylatujemy , więc praktycznie zaraz musimy wejść na pokład .
Po chwili Alvaro wrócił . Napił się z butelki i złapał mnie za rękę . Wypił połowę wody z butelki i skierował ją w moją stronę . Kiwnęłam przecząco głową , a Alvaro zakręcił butelkę . Po chwili usłyszeliśmy , że mamy udać się na pokład samolotu . Jakieś 2 minuty później usiedliśmy na swoich miejscach w samolocie . Ja oczywiście musiałam usiąść od okna . Od zawsze kochałam patrzeć przez okno w samolocie .
 *Ok. 2 godziny później – Lotnisko London-Heathrow*
Wylądowaliśmy i wysiedliśmy z samolotu . Przeszliśmy wszystkie kontrole przed odbiorem bagażu i udaliśmy się do ,,punktu spotkań’’ , gdzie miał czekać Ramos . Od razu rzucił się w oczy , no cóż . Miał założony kaptur i pokazywał Alvaro żeby też założył , ale po chwili słychać było pisk jakiegoś chłopaka , ok. 23 lata. Ramos westchnął a my zaczęliśmy się śmiać.
-Maja – powiedział z uśmiechem – Majka Dos Santos ! – podał mi rękę – Jestem największym fanem , największym . Mam twój plakat nad łóżkiem i oglądałem chyba każdy mecz ! Mogę autograf ? – zapytał z jakże Brytyjskim akcentem . Uśmiechnęłam się tylko i podpisałam kawałek kartki .Kto by się spodziewał . – Dziękuję – uśmiechnął się po raz kolejny i odszedł .
-Mam być zazdrosny ? – zaśmiał się Alvaro .
  Chwilę potem razem udaliśmy się do domu wujka Alvaro . Razem z Sergio . Postanowiliśmy , że dopóki nie zacznie się nowy sezon , a przynajmniej treningi , będziemy mieszkać w Londynie . Bynajmniej do świąt .
Razem z chłopakami zdecydowaliśmy się na zwiedzanie Londynu .
W pewnym momencie , gdy staliśmy przy London Eye , poczułam pulsujący ból w głowie . Wiedziałam co to oznacza . Powtarzałam tylko w myślach ,,Tylko nie teraz , nie teraz’’ .
-Ej , chłopacy – zaczęłam – Ja zaraz wracam .
-A gdzie idziesz ?-zapytał Alvaro łapiąc mnie za rękę i uśmiechając się.
-Na chwile , do łazienki . – powiedziałam i odeszłam od nich i gdy tylko się odwróciłam złapałam się za nos i pobiegłam w kierunku najbliższej łazienki . Ustałam przed lustrem i zobaczyłam jak powoli z mojego nosa wydobywa się krew . Złapałam kawałek papieru , i następny i kolejny , ale to nic nie dawało . Każda następna warstwa papieru nic nie dawała . Rozejrzałam się po łazience i chwyciłam jeden z 5 ręczników wiszących obok pojemnika na mydło . Ale to też nic nie dawało .
*Alvaro*
-Ej , coś długo jej nie ma – powiedział Sergio – Może sprawdzimy , co z nią ?
-Dawaj – powiedziałem i pobiegłem w kierunku toalety do której wcześniej pobiegła Majka . Rozejrzałem się w wejściu i pobiegłem z Ramosem do środka .  Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Majkę . W ręku trzymała ręcznik , cały we krwi , wręcz nią przeciekający . Spojrzała na mnie .
-Majka ! – krzyknąłem i do niej podbiegłem – Co się stało do cholery ? Majka ! Ramos , dzwoń po karetkę! – krzyknąłem a Sergio wyciągnął telefon i wykręcił numer alarmowy . Zarzuciłem rękę Majki na swoje ramie i wyniosłem ją z toalety , Chwilę potem , karetka stała już przed nami . Zabrali ją do ambulansu i razem z nimi pojechałem do szpitala . Ramos miał zadzwonić do lekarza Majki , który ponoć po jej przeprowadzce przeprowadził się jednak do Londynu , gdzie dostał lepszą pracę , lepiej płatną bynajmniej , na oddziale onkologii dziecięcej .
     Majka dostała jakieś leki , po których krwawienie ustąpiło . Cholernie , tak cholernie się o nią bałem ! . Godzinę później na jej oddziale pojawił się jej lekarz , który jak się okazało pracuje właśnie w tym szpitalu .
-Z Majką już wszystko dobrze ? – zapytałem .
-Tak , krwawienie ustąpiło , ale musimy porozmawiać . Mam jej wyniki , musimy je omówić razem . – powiedział i wyszedł sali . Udałem się za nim . Usiadł na swoim miejscu , a ja naprzeciwko niego . Zdjął swoje okulary i spojrzał na mnie trzymając kartkę ręku .
-Nie oszukujmy się- zaczął – Wyniki nie są za dobre .. –spojrzałem na niego . – Maja ma stanowczo za mało płytek , przez co na jej ciele pojawiły się siniaki . W ogóle .. wszystko się pogorszyło . To źle wpływa na jej mózg .. Nie ma już przerzutów na płuca , ma także .. na mózg. Nie wiem jak to ująć żebyś to zrozumiał , bo to jest skomplikowane …
-Ile ? – przerwałem mu . Spojrzał tylko na mnie z miną w stylu ,,O co ci chodzi ? ‘’ – Ile jej zostało ?
-Dwa ..
-Miesiące ? Lata ?
-Alvaro , prawdopodobnie dwa tygodnie .

_____

No i tym sposobem , małymi kroczkami zbliżamy się do końca .
Szkoda , to opowiadanie przypomina mi o Wakacjach . Głównie dlatego,że właśnie wtedy zaczęłam je pisać :)
  Święta Święta , i po Świętach ! A tymczasem ja życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku :) Mundial się zbliża Miśki ! Wybieracie się na jakiś mecz ? Ja prawdopodobnie na Finał ,Półfinał i kilka meczy Fazy Grupowej <ma się te znajomości ,ma ! >
Widzimy się po Nowym Roku ! ;)

1 komentarz:

  1. Boże, nie ona nie może umrzeć !!! świetny rozdział ale ocal ją ! :)

    OdpowiedzUsuń